piątek, 1 marca 2013

Rozdział XXII '' Mama''

PERSPEKTYWA MIKI!

Weszłam do domu. Światło w salonie było zapalone, a przedpokój zawalony był walizkami. Niepewnie weszłam dalej.  Zobaczyłam mamę siedzącą na brzegu kanapy z podkulonymi nogami. Piszczała coś pod nosem. Nieopodal niej siedział Demon, który nie pozwolił jej na wykonanie jakiegokolwiek ruchu.
Pospiesznie podeszłam do psa i wyprowadziłam na tył ogrodu. Zamknęłam taras i wróciłam do salonu. Usiadłam obok matki, która opanowywała swoje emocje.
- Nie wiedziałam, że masz psa- Powiedziała.
- Co tutaj robisz? Zapytałam chłodno.
- Sama nie wiem od czego zacząć.
- To nie jest kółko zwierzeń....
- Ja i Antonio rozstajemy się- Powiedziała krótko.
- Super, coś jeszcze? Jestem zmęczona.
- Proszę nie traktuj mnie tak.
- A na jakie traktowanie zasłużyłaś?! Podniosłam swój ton.
- Wiem, że jestem złą matką. Chciałabym to wszystko naprawić- Spojrzała na mnie załzawionymi oczami.
- Dobrze że w końcu sobie to uświadomiłaś.
-Miki, teraz już nic nie będzie takie jak kiedyś. Podpisałam intercyzę i zostałam bez grosza.
- Jakże mi przykro- Odpowiedziałam cynicznie.
- Chcę zacząć wszystko od nowa. Mam oszczędności na koncie i podjęłam pracę w wytwórni płyt.
- Tak, tak pomimo krzywdy dalej masz idealne życie. Czeka mnie ciężki weekend więc streszczaj się.
- Chcę z Tobą zamieszkać kochanie. Chcę naprawić to co zepsułam, chcę być znowu twoją mamą.
- Hahaha, no tak. Nie ma Antonio jestem Ja. Tak to nie działa- Wstałam z kanapy i nerwowo przemieszczałam się po pomieszczeniu.
- Wiem, daj mi tylko szansę- Kobieta rozpłakała się.
- Nic nie przychodzi łatwo. Na górze jest pokój gościny. Chcesz to zostań, ale raczej nic z tego dobrego nie wyjdzie- Rzuciłam wchodząc po schodach.
- Dziękuję- Wyszeptała i zabrała się za rozpakowanie rzeczy.
Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Byłam wściekła. Idealnie radziłam sobie bez niej. Byłam już dużą dziewczynką więc po co to wszystko?
Usłyszałam wibracje dochodzące z mojej kieszeni. Pospiesznie wyciągnęłam telefon i odebrałam.
- Tak?
- Wszystko gra?
- Już nie będziesz mógł tak często do mnie przychodzić- Powiedziałam smutno.
- A to niby czemu? Czerwonowłosy zbulwersował się.
- Moja mama ze mną zamieszka.
- Cholera... Zostaw otwarte okno- Rozłączył się.
Nie wiem w czym miało pomóc otwarcie okna, jednakże spełniłam jego prośbę, następnie poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w krótkie spodenki i pachnącą jego perfumami koszulkę  ''Winged Skull''
Kiedy weszłam do pokoju mój chłopak już leżał na moim łóżku.
- Jesteś niemożliwy- Powiedziałam kładąc się obok niego.
- Muszę dać Ci więcej swoich koszulek.
- Dobra propozycja- Odpowiedziałam i zaczęłam się bawić kosmykami jego włosów.
Zaczęliśmy się wygłupiać w efekcie czego spadliśmy z łóżka.
- Miki, wszystko gra? Usłyszałam głos zmartwionej matki.
Po chwili Demon zaczął drapać drzwi. Najwyraźniej wyczuł obecność Kassa.
- Tak mamo, nic się nie spało, bądź spokojna- Krzyknęłam.
Wpuściłam Demona do pokoju. Jak zawsze wskoczył na czerwonowłosego i zaczął go lizać po twarzy.
Chłopak zaczął się śmiać i przywitał się z pupilem.
- Zapomniałem jak to jest- Powiedział.
- Wiesz może to głupie, ale nie wyobrażam sobie dnia kiedy go zabierzesz.
- Przecież widujemy się codziennie.
- To już nie to samo- Pogłaskałam Demona, który grzecznie leżał obok Kastiela.
Położyliśmy się na łóżku.
- Właśnie zdałem sobie sprawę ze tego że nawet nie zaprosiłem Cię na żadną randkę- Wypowiedział.
- Przecież to nie w twoim stylu. Wystarczy mi że widujemy się codziennie- Odparłam czule całując chłopaka w usta.
Zaczęliśmy się całować namiętnie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Niestety przerwał nam dźwięk mojego telefonu.
- Nie odbieraj- Szeptał.
- Muszę- Cudem wyrwałam się z uścisku i sięgnęłam po telefon leżący na biurku.
- Halo?
-Cześć, przeszkodziłem może? Usłyszałam głos Nataniela.
- Nie nie, coś się stało?
- Chciałem tylko dowiedzieć się czy wszystko w porządku.
- Tak na szczęście. Dziękuję że pytasz.
- Dowiedziałem się od taty że nasi rodzice biorą rozwód, trochę przykra sprawa.
- Mówi się trudno, może to zabrzmi dziwnie ale wiedziałam że prędzej czy później to nastąpi.
- Ale między nami wszystko dobrze?
- A dlaczego miałoby być źle? Jakby nie było stałeś się moim przyjacielem.
- Dziękuję, że mnie w tym utwierdziłaś. W takim razie dobranoc.
- Dobranoc- Wypowiedziałam i odłożyłam telefon na miejsce.
Czerwonowłosy siedział z założonymi rękoma i posępną miną. Gdyby spojrzenie mogło zabijać...
- Kto to był?!
- Emm, to tylko Nataniel- Odpowiedziałam.
-Tylko Nataniel tak?! Od kiedy to staliście się przyjaciółmi?!
- Słuchaj to Ty masz z nim konflikt nie Ja, więc nie musisz się na mnie wyżywać- Odpowiedziałam.
- Nie zapominaj też o tym że przez chwilę był moim bratem- Dodałam.
- Sukinsyn! Historia się powtarza! Wysyczał.
- Heh, mogłam się tego po Tobie spodziewać, jak możesz mnie podejrzewać o coś takiego!?
Lepiej będzie jak już pójdziesz- Powiedziałam.
Kastiel podszedł do mnie. Jednak nie był w stanie się ze mną pożegnać, dlatego też wykonał krok do tyłu, by po chwili zniknąć w oknie. Wypuściłam powietrze z płuc i zasłoniłam rolety. Widziałam jak jeszcze chwilę wpatruje się we mnie, a następnie znika za zakrętem.
Zgasiłam światło i położyłam się spać...

***
- Miki! Śniadanie- Krzyczała matka.
Przeciągnęłam się na łóżku i przetarłam oczy. Spałam wyjątkowo dobrze. Założyłam szlafrok i zeszłam do jadalni.
- Twoje ulubione- Powiedziała podając mi talerz z naleśnikami z białym serem, bitą śmietaną i polewą czekoladową.
- Dzięki, nie musiałaś- Odpowiedziałam.
Kobieta spojrzała na mnie, a następnie zabrałyśmy się za jedzenie. Może troszkę przesadziłam, widać było że się stara.
- Dziękuję, były pyszne- Powiedziałam i poszłam pod prysznic. Założyłam czarne rurki, żółte martensy i żółty płaszczyk. Do tego czarną czapkę i szalik. Byłam gotowa na długi spacer z Demonem.
Wyszłam z domu. Wiatr delikatnie owiewał moją twarz chłodnym powietrzem. Skierowałam się do najbliższego parku. Musiałam wszystko przemyśleć, a przy okazji sprawić przyjemność Demonowi, który już dawno tak nie szalał w kupie liści. Usiadłam na pobliskiej ławce i czekałam, aż pies skończy wygłupy.
Po chwili ''mój pies'' upolował sobie na zdobycz innego psa i mogło być nieciekawie. Szybko do niego podbiegłam i zapięłam na smycz.
Po drugiej stronie chodnika stała dziewczyna z jamnikiem. Przywiązałam Demona do drzewa i postanowiłam nawiązać konwersację z nieznajomą.
- Cześć, przepraszam za mojego psa, pewnie Cię wystraszył, Mam na imię Miki- Podałam dziewczynie rękę na przywitanie.
- Tori- Odpowiedziała lekko się uśmiechając.
- Może miałabyś ochotę na kawę w pobliskiej kawiarni?
- Bardzo chętnie.
Wymieniłyśmy się numerami telefonu i wstępnie umówiłyśmy o 16.00 pod kawiarnią.
Złapałam smycz psa i wróciłam do domu.
- Jestem! Wykrzyczałam rozbierając się w przedpokoju.
Weszłam do salonu gdzie zobaczyłam siedzącego Lysandra.
- Cześć, co tutaj robisz? Zapytałam zdziwiona całując przyjaciela w policzek na powitanie.
- Twoja mama do mnie zadzwoniła.
- Niby po co?
- Miki, Ona mnie przeprosiła.
- Co zrobiła?
- No przeprosiła, sam jestem w szoku. Powiedziała mi że żałuje sytuacji z listami i że nie powinna tego robić, oraz  zawsze jestem tutaj mile widziany...
- Odbiło jej czy jak? A tak wgl gdzie Ona jest?
- Kazała mi czekać na Ciebie, a sama poszła do pracy.
- Czekać na mnie? Zapytałam zdziwiona. Z tego co wiem widzimy się dopiero jutro...
- W sumie dobrze się składa, bo chciałem z Tobą pogadać.
- Ech, chyba się domyślam na jaki temat.
- No więc? Ponaglał mnie przyjaciel.
- Lys, nie mam siły o tym mówić.
- Posłuchaj... Najpierw spławia mnie Kastiel, teraz Ty. Pokłóciliście się? Nie lubię się mieszać w sprawy innych, ale jeśli coś Ci zrobił to..!
- Nie nic mi nie zrobił. Jest tylko zazdrosny o Nataniela.
- O Nataniela?!
- Tak o Nataniela... Opowiedział mi całą historię o Debrah.
- Dobrze że Ci powiedział prawdę.
- A więc wiedziałeś od samego początku?
- Tak, lubię Nataniela i nawet starałem się mu pomóc w tej sytuacji, ale po pewnym czasie stwierdziliśmy ze i tak Kastiel nam nie uwierzy, więc odpuściliśmy.
- Nie wiem już co robić. Lubię Nataniela i chciałabym mieć z nim dobry kontakt, szkoda że Kass nie potrafi tego pojąć. Jest przekonany że rzucę go dla Nata, tylko dlatego, że nie wie jak wygląda sprawa z Deb.
- Hmm, to bardziej skomplikowane niż sobie wyobrażałem. Umówiłem się z nim na piwo wieczorem, może coś mi powie i wtedy zobaczymy.
- Lysander...
- Wiem, przestań to powtarzać
Zaczęliśmy się śmiać. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilkę, a następnie Lysander wyszedł.
Do mojego spotkania z Tori zostało jeszcze 40 minut, więc szybko pobiegłam do swojego pokoju. Założyłam granatowy sweter z czerwonymi gwiazdkami i ciemne jeansy. Do tego czerwone botki i czarny płaszcz. Zakręciłam włosy i delikatnie spięłam w kucyka. Do tego delikatny makijaż i w zasadzie byłam już gotowa. Zostawiłam mamie kartkę i wyszłam z domu.
Po 15 minutach byłam na miejscu. Dziewczyna już na mnie czekała. Przywitałam się i weszłyśmy do środka zajmując miejsce przy oknie. Zamówiłam kawę latte i pogrążyłam się w rozmowie z nowo poznaną dziewczyną zajadając przy tym kawałek ciasta.
- Łał, miło że ktoś nowy dołączy do Słodki Amoris.
- Tak, też się cieszę. Niedawno przeprowadziłam się tutaj z rodziną.
- Ach, to tak jak Ja. Jeśli chcesz to chętnie przedstawię Cię moim znajomym, myślę że Cię polubią.
- Dzięki, jesteś pierwszą miłą osobą jaką tutaj poznałam.
- Muszę do toalety, zaraz wracam- Uśmiechnęłam się do dziewczyny i ruszyłam w kierunku łazienki. Kiedy wyszłam zauważyłam Nataniela, który siedział wraz z kolegą śmiejąc się z czegoś. Postanowiłam podejść i się przywitać.
- Cześć Nat- Uśmiechnęłam się.
- Hej Miki! Nie sądziłem że Cię tutaj spotkam- Powiedział zaskoczony.
- Nie przedstawisz nas? Pytał kolega obok.
- A tak, przepraszam. Miki poznaj Kentina.
- Bardzo mi miło. Podał mi rękę na przywitanie i słodko się uśmiechnął.
- Może macie ochotę się do nas przysiąść? Zapytałam wskazując na stolik z moją koleżanką.
- W zasadzie to czemu nie- Odrzekł Nataniel.
Podeszliśmy do stolika i zajęliśmy miejsca.
- Tori poznaj Nataniela oraz Kentina.
- Bardzo mi miło- Uśmiechała się promiennie.
- Tori... Tori coś mi mówi to imię- Zastanawiał się blondyn.
- Zaraz! Ty jesteś młodszą siostrą Debrah!

PERSPEKTYWA KASTIELA

Siedzenie w domu doprowadzało mnie do szaleństwa. Nie myśląc długo postanowiłem zadzwonić do Lysandra i wyjść na piwo. Tak jak przypuszczałem chłopak zgodził się bez zbędnych pytań. Spotkaliśmy się o 20.00 przed barem.
- Jak zawsze na czas- Powiedziałem paląc papierosa.
- Przepraszam, coś mi wypadło.
Skończyłem palić i weszliśmy do środka. Kupiliśmy piwa przy barze i zajęliśmy miejsce na samym końcu, tak by nikt nam nie przeszkadzał.
Bar jak każdy inny. Metal w tle, skąpo ubrane dziewczyny, które już nie robiły na mnie żadnego wrażenia.
Siedzieliśmy z przyjacielem w milczeniu.
- Dobra co jest grane? Zapytał Lysander.
- A co może być?
- No nie wiem, chociażby to że pokłóciłeś się z Miki?
- Już Ci się zwierzyła? Szybka jest- odburknąłem
- Nie zapominaj że to moja przyjaciółka.
- Tak samo jak ja jestem twoim przyjacielem. Skoro Ci powiedziała to temat uważam za zamknięty.
Chłopak spoglądał na mnie co chwilę, jednak doskonale wiedział, że nie warto. Nic ze mnie nie wyciągnie. Skończyłem pić piwo i poszedłem po następne.
Nie mieliśmy za wiele tematów do rozmowy. Lysander wiedział, że czasami potrzebuję właśnie w taki sposób odreagować.
- Wiedziałam że Cię tutaj znajdę- Usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się by zobaczyć kto to.
- Debrah?! Krzyknąłem z zaskoczenia.
- Nic się nie zmieniłeś Kastiel- Odpowiedziała dziewczyna.


Jak myślicie... Co wydarzy się dalej?;>
Kolejny rozdział już w najbliższy wtorek :D















2 komentarze:

  1. nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :** a nie możesz wcześniej dodać kolejnego ? TAK BARDZO PROSZĘ <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, czekam na następny *.* To jest jak dobra książka. Mam nadzieje na wcześniejszą publikacje następnego ;)

    OdpowiedzUsuń