Weszłam do swojego domu.
- Nie nie! Demon stój! Krzyczałam.
Jednak to nie poskutkowało i już po chwili leżałam na podłodze.
- Tak, kochany piesek. Posłuchaj jeśli mamy dalej razem mieszkać to musisz w końcu opanować emocje!
Pies patrzył na mnie jakby rozumiał, następnie odwrócił się i wskoczył na kanapę z której urządził sobie legowisko pod moją nieobecność.
Postanowiłam wziąć długą relaksującą kąpiel. Kiedy weszłam do wanny pogrążyłam się w myślach. Ten wyjazd może nie był wymarzony, jednak miałam kolejną okazję spędzić czas z Kastielem co wprawiło mnie w zachwyt. Na samą myśl o nim uśmiechałam się. Zadzwonił telefon.
Pospiesznie wyszłam z wanny, by odebrać.
- Halo?
- Przypominam Ci że za godzinę mamy u Ciebie próbę.
- Kastiel... Takich rzeczy nie da się zapomnieć.
- Sugeruję się tym, że za dużo czasu spędzasz z Lysandrem i mogłaś przejąć jego niektóre nawyki.
-( Ej nie moja wina że zapominam o niektórych rzeczach)- Usłyszałam w tle głos Lysa.
- Drzwi są otwarte- Powiedziałam, a następnie odłożyłam telefon.
Powróciłam do wanny. Niestety woda już była prawie zimna, więc musiałam przyspieszyć czynności pielęgnacyjne.
Ubrałam się w ciemne rurki, oraz luźny, błękitny sweterek. Rozpuściłam włosy i czekałam na zespół.
Wyglądałam przez okno. Było strasznie zimno i deszczowo. Z drzew opadały kolorowe liście które niewinne lądowały na ziemię. Wszystko przygotowywało się do zimowego snu. Włączyłam telewizor, i narzuciłam na siebie koc.
- Dlaczego tutaj jest tak zimno?!
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopców wchodzących do mojego mieszkania.
Demon nie mógł się powstrzymać kiedy zobaczył Kastiela, w efekcie czego powalił go na ziemię. Ten pies był niemożliwy.
- Złaź ze mnie grubasie! Co ty mu dajesz do jedzenia że tak przytył? Zapytał, wciąż nie mogąc pozbierać się z podłogi. Alex pomógł mu wstać.
- Wysiadło mi ogrzewanie, więc musicie trochę wytrzymać- powiedziałam do chłopców, którzy zdążyli się już rozgościć.
- Podziel się kocem- Powiedział czerwonowłosy siadając obok mnie.
- Chcecie herbaty? Usłyszałam głos Lysa
- Chętnie!
Ronald buszował po lodówce w poszukiwaniu jedzenia, a Alex próbował naprawić ogrzewanie.
Leżeliśmy z Kastielem na kanapie oglądając telewizję. Oczywiście nie mogło zabraknąć Demona.
- Kastiel, jesteś za gorący! Syczałam do chłopaka kiedy ten próbował się do mnie przytulić.
- Przecież wiem jak na Ciebie działam.
- Nie w tym sensie idioto- Parsknęłam śmiechem.
- Jest mi zimno, przydaj się do czegoś- Odpowiedział.
- Czy Ty przypadkiem nie jesteś chory? Chyba masz gorączkę. Czekaj, idę po termometr- Próbowałam wstać z kanapy, jednakże cały czas mnie przetrzymywał.
- Jak pójdziesz to będzie mi zimno. Odrzekł
- To dla twojego dobra.
- Nic mi nie jest.
Do salonu wszedł Lysander podając nam herbatę. Usiadł obok nas cały czas nad czym myśląc.
- Byłeś u lekarza? Zapytałam.
- Tak, mogę mówić, tylko nie mogę śpiewać, inaczej znowu stracę głos. Najgorsze jest że za 3 dni mamy bal jesienny w szkole Matowy-Koral na którym występujemy i nie możemy znaleźć za mnie zastępstwa.
- Żeby tylko za Ciebie- Wyszeptałam.
- Co masz na myśli? Zapytał zaskoczony.
- Gitarzysta jest chory- Wskazałam na Kastiela, który słodko spał wtulony do poduszki.
- Ogrzewanie naprawione!
- Dzięki Alex, jesteś wielki- Uśmiechnęłam się do kumpla.
Usiadł na fotelu i bacznie mi się przyglądał.
- Lysander? powiedziałeś Jej?
- Właśnie próbuję...
- O co chodzi?
- Ech... Ronald słyszał jak śpiewasz i uważa, ze mogłabyś mnie zastąpić na balu- Powiedział po chwili.
- Co?! O czym Wy mówcie?
- Kiedyś przechodziłem obok sali muzycznej i słyszałem jak wykonujesz piosenkę, masz piękny głos...
- Szlak by to trafił!- Pomyślałam.
- Miki, Jesteś naszym jedynym ratunkiem.
- a Kastiel? Przecież świetnie growluje!
- Nie zdążymy przekształcić piosenki dla Kastiela. Proszę zgódź się- Nalegał Alex.
- Nigdy nie występowałam przed publicznością.
- Dasz sobie radę.
- No dobrze, zgoda- Uśmiechnęłam się do przyjaciół.
- Dzięki, to wiele dla Nas znaczy.
- Gorzej z próbami... po szkole pracuję do późna.
- Musimy pogadać z Natanielem. Jeśli przekona dyrektorkę to może zwolni Nas z kilku zajęć- Stwierdził Ronald.
- Powiemy że musimy ćwiczyć, bo mamy chwilowo nowego wokalistę, myślę że pozwoli. Pogadamy z nią jutro czy coś- Dodał Alex.
- Szkoda, tylko że dzisiejsza próba się nie odbędzie.
Spojrzeliśmy na biednego Kastiela. Był cały czerwony, a katar utrudniał mu oddychanie.
***
- Długo spałem? Zapytał czerwonowłosy.
- 4 godziny.
- A gdzie wszyscy?
- Już późno, więc zebrali się do domu.
- Mogłaś mnie obudzić, to zabrałbym się z nimi.
- Przestań już, lepiej wypij to- Powiedziałam i podałam mu kubek z napojem.
- Co to jest? Zapytał.
- Coś co powinno Ci zbić temperaturę.
- Dobrze, że nie czuję smaku.- Stwierdził i wypił duszkiem zawartość.
- Miałeś 41 stopni gorączki. Jutro pojadę z Tobą do lekarza.
- Mamo, nic mi nie jest- Uśmiechał się przy tym łobuzersko.
Położyłam się obok niego. Był strasznie gorący.
- Idę do domu- Stwierdził po chwili.
- Chyba sobie kpisz! Parsknęłam śmiechem.
- Nie wymiguj się moją chorobą, tylko powiedz że chcesz abym u Ciebie nocował- Powiedział zalotnie.
- W końcu się przyznałeś że jesteś chory...
***
Kastiel oglądał telewizję, natomiast Ja poszłam przygotować mój pokój. Zmieniłam pościel, poukładałam poduszki i zastanawiałam się nad wyborem koszuli nocnej.
- Może jednak przygotuję pokój gościnny dla Kassa? O Boże! W czym on będzie spać?! Rozmyślałam.
W swojej garderobie posiadałam kilka męskich spodni i koszulek, więc bez większego namysłu wybrałam odpowiedni zestaw dla czerwonowłosego. Sama założyłam krótkie spodenki i koszulkę za dużą o kilka rozmiarów. Następnie udałam się do salonu.
- Trzymaj- Powiedziałam podając mu ubrania.
Spojrzał na mnie przenikliwie z dziwnym grymasem na twarzy.
- Skąd masz męskie ubrania w szafie?
- Nieistotne.
- Dziwna jesteś- Odrzekł.
- Jak się nie podoba to możesz spać nago- Syknęłam.
- To też jakaś opcja.
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać kanapki. Zrobiłam herbatę i dołączyłam do czerwonowłosego.
- Głodny? Powiedziałam podając mu talerz.
- Trochę, Obejrzymy coś? Zapytał
- Spoko, mam trzecią część ''Ostrych Ostrzy''- Uśmiechałam się znacząco.
- Lubisz ''Ostre Ostrza''?
- Uwielbiam.
Włożyłam płytę do odtwarzacza DVD. Usiadłam obok Kastiela zabierając mu koc. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Za dużo sobie pozwalasz.
- Przecież jestem u siebie- Zaczęłam się śmiać.
- Tak się gości nie traktuje- Udawał obrażonego.
- Ech... - Oddałam koc.
Kastiel przykrył nas i nakazał mi przytulić się do niego co też uczyniłam. Zajadaliśmy przygotowane kanapki i oglądaliśmy film.
.
***
Była 1.00 w nocy kiedy film się skończył. Był rewelacyjny. Piszczałam z zachwytu na samą myśl czwartej części która za tydzień ma pojawić się w kinie.
- Chodźmy spać, widzę że już leki przestały działać- Powiedziałam czule do Kassa łapiąc go za rękę.
- Jest mi strasznie gorąco- Wymamrotał.
Weszliśmy do mojego pokoju. Kastiel założył spodnie które mu dałam. Postanowił spać bez koszulki. Pierwszy raz mogłam zobaczyć jego tors. Miał tak pięknie wyrzeźbione ciało.
- Długo będziesz tak na mnie patrzyć? Zapytał.
W końcu się położyliśmy. Przerywaliśmy niezręczną ciszę naszymi oddechami.
Nie mam pojęcia kiedy to się stało ale zasnęłam. Obudziłam się dopiero rano kiedy ciało Kastiela prawie mnie przygniatało. Jedyną zaletą był fakt, iż było mi bardzo ciepło.
- Kass, obudź się, słyszysz- Odpychałam go od siebie.
Był za ciężki i nie mogłam dać sobie z nim rady.
- Co? Usłyszałam.
- Puść mnie.
- Przepraszam.
- Jak się czujesz? Zapytałam odwracając się twarzą w jego stronę.
- Średnio, wszystko mnie boli.
- Zjemy coś i pojedziemy do lekarza.
- Nie, wezmę zimny prysznic i mi przejdzie.
- Zimny prysznic przeznaczony jest dla osób zdrowych- Odparłam cynicznie i wstałam z łóżka.
***
Staliśmy przed podjazdem mojego domu.
- To kiepski pomysł żebyś prowadziła moje auto- Powiedział
- Sugerujesz że jestem kiepskim kierowcą?!
- Kobiety...- Powiedział obojętnie i zajął miejsce pasażera.
***
- Uważaj- Powtarzał przez całą drogę.
- Kastiel.... widzę drogę i wiem co się na niej dzieje więc zaufaj mi i pozwól się skupić.
Chłopak zaczął mamrotać coś pod nosem. Spojrzałam na niego zbulwersowana.
- Patrz na drogę- Krzyknął.
Nie odezwałam się słowem i w końcu mogłam skupić się na prowadzeniu auta.
- Zaczekaj w samochodzie- Powiedział kiedy wjeżdżałam na parking.
- Nie kochany, zaprowadzę Cię aż pod same drzwi gabinetu.
Wysiedliśmy z auta.
- Zapalę jeszcze- Stwierdził c próbując odpalić fajkę.
Podeszłam do niego, wyjęłam mu papierosa z ust i podeptałam na ziemi. Złapałam chłopaka za rękę i w końcu mogliśmy wejść do środka. Doktor już czekał.
Siedziałam na korytarzu. W końcu Kastiel wyszedł z gabinetu.
- I jak?
- Mam grypę mamo- Odpowiedział.
Rozdział według mnie taki sobie... Tak czy siak, kolejny już w najbliższą sobotę ;p
Archiwum bloga
-
►
2012
(12)
- ► grudnia 2012 (12)
-
▼
2013
(17)
- ► stycznia 2013 (5)
- ▼ lutego 2013 (8)
- ► marca 2013 (3)
- ► lipca 2013 (1)
JA CHCĘ WIĘCEJ, JA CHCĘ WIĘCEJ !!! :))) Nie mogę doczekać się soboty :***
OdpowiedzUsuńSuper piszesz czekam na następne opowiadanie
OdpowiedzUsuńWszystkie twoje rozdziały są zajebiste!!
OdpowiedzUsuń