piątek, 15 lutego 2013

Rozdział XVIII ''Pustkowie'' część I

Wysiadłam z samochodu. Znajdowaliśmy się na polanie otoczonej pięknymi łąkami. Sugerując się położeniem słońca wskazywało ono południe. Wiatr delikatnie pieścił moje ciało. Czułam lekki chłód, jednakże chciałam by ten moment trwał wiecznie. Uświadomiłam sobie fakt, iż jesień to naprawdę piękna pora roku.
Wróciłam do samochodu w którym panowała niezręczna cisza.
- Lys, o której masz wizytę? Zapytałam czule.
- Już po wszystkim, w szpitalu powinienem być godzinę temu- Odparł smutno.

Spojrzałam na Kastiela. Był bardzo zdenerwowany. Jego dłonie zaciskały się na kierownicy. Po chwili wysiadł z samochodu.
- Miki, powiedz mi proszę, czy między Wami coś jest? Zapytał Lys.
- Ech, sama nie wiem, to zbyt skomplikowane.
Spojrzałam na czerwonowłosego który nerwowo przechadzał się niedaleko samochodu.
- Wiesz, chyba z nim porozmawiam- Powiedziałam do białowłosego i również wysiadłam z pojazdu.

***
- Kastiel? Zapytałam niepewnie.
- Co tym razem!?
- Chciałam tylko przeprosić, faktycznie, to moja wina że trzymałam mapę do góry nogami, ale też nie zrobiłam tego celowo.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Chyba mnie za bardzo poniosło...
- Przeprosiny przyjęte! Przerwałam.
Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Nie takiej reakcji się spodziewałem- Stwierdził.
Kiedy na niego spojrzałam zobaczyłam jak jego policzki oblane są rumieńcem. Próbowałam złapać z nim kontakt wzrokowy, jednakże ten robił uniki. Zaczęłam się śmiać. Wyglądał tak słodko i niewinnie.
- Ech, Ja już was nie rozumiem- Usłyszałam głos Lysandra za sobą.
- Jesteście zbyt skomplikowani- Dodał po chwili.
- Lysander nie mów lepiej o komplikacjach- Kass był bardzo rozbawiony jego wypowiedzią.
- Fajnie, że zakopaliśmy topór wojenny, jednakże chcę przypomnieć że znajdujemy się na jakimś pustkowiu- Powiedziałam stanowczo.
- Fakt... Jakieś pomysły?
- Możemy dojść do głównej drogi i złapać stopa- Odpowiedziałam bez większego namysłu.
-Ok... Lysander?
- Tak to dobry pomysł.
Podeszliśmy do samochodu zabrać rzeczy i ewentualnie potrzebne przedmioty.
Robiło się coraz chłodniej. Dobrze że miałam na sobie wełniany sweterek, oraz beżowy jesienny płaszczyk zapinany na guziki.
Zmierzaliśmy w kierunku drogi. Chłopcy rozmawiali o zespole, a Ja podziwiałam piękny krajobraz. Usłyszałam cichy szelest. Zatrzymałam się na chwilkę, by zlokalizować i rozpoznać ewentualną przyczynę.

- Miki! Nie ruszaj się! Krzyczał Lysander.
- O co Ci chodzi?
- Nic nie mów- Powiedział Kass. W dłoni trzymał długi patyk z którym zbliżał się w moim kierunku.
- Odbiło Wam czy jak?!
- Ciii- Zaraz będzie po wszystkim.
Spojrzałam pod swoje nogi, kiedy usłyszałam charakterystyczne syczenie. Przy mojej lewej nodze znajdował się ogromny wąż. Po jego postawie stwierdziłam, iż szykuje się na zaatakowane. Byłam przerażona.
Poczułam jak wielka łza spływa mi po policzku. Od dziecka bałam się węży, a dokładnie od momentu, kiedy w wieku sześciu lat zostałam przez jednego ukąszona.
- Kastiel? Wyszeptałam.
- Spokojnie- Nie masz się czego bać.
Zasłoniłam oczy i czekałam, aż będzie po wszystkim.
- Już. Usłyszałam przy swoim uchu.
- Dziękuję! Odpowiedziałam i przytuliłam się mocno do czerwonowłosego.
- Co z nim zrobiłeś? Zapytałam wciąż przytulając się do jego torsu.
- Odwróć się- Wyszeptał.
Kiedy to zrobiłam, zobaczyłam jak wąż pełźnie sobie spokojnie w przeciwnym kierunku.
Ulżyło mi na ten widok. Jednak dalej się trzęsłam przez co nie byłam w stanie pójść dalej.
Chłopak odwrócił się do mnie tyłem.
- Wskakuj- Powiedział.
- Przestań, potrafię iść sama.
- Drugiej szansy nie będzie- Odpowiedział drwiąco.
Wskoczyłam mu na plecy i mogliśmy wyruszyć w dalszą drogę.

***
- Ani żywej duszy...- Powiedział czerwonowłosy.
- Dziwnie tu...
Siedzieliśmy przy drodze dobre dwie godziny. Zrobiło się strasznie zimno. Zanosiło się na deszcz.
- Al mnie zamorduje, miałam być w pracy jakąś godzinę temu- Powiedziałam smutno.
- Nie zwolni Cię, gdyby nie Ty to już dawno doszłoby do likwidacji tego baru- Powiedział białowłosy.
- Tak myślisz?
- Ja to po prostu wiem.
Uśmiechnęłam do się lekko. Lysander wiedział jak pocieszać ludzi.
- Chyba nie mamy wyjścia jak wrócić do samochodu i spróbować jutro rano...

***
- Kass?
- Nie!
- Proszę!
- Co z tego będę miał?
- Co tylko chcesz, tylko proszę weź mnie na ręce.
- Co tylko będę chciał?  Dobrze więc...
Chłopak podszedł do mnie i spełnił moją prośbę. Był bardzo silny. Kiedy wracaliśmy do auta, cały czas mu się przyglądałam. Chyba zaczynałam dostrzegać w nim to czego nikt nie potrafił, a mianowicie jego czułość. Zastanawiałam się tylko dlaczego jest taki skryty. Czasami jest aż za bardzo pewny siebie i arogancki, a już dnia następnego potrafi być bardzo troskliwy.
Poczułam krople deszczu na twarzy. Dałam znać Kastielowi, by mnie puścił. Kiedy to uczynił zaczęliśmy się ścigać, kto pierwszy dobiegnie na miejsce. Lysander tylko spoglądał na nas zdumiony. Nie dołączył do nas tylko szedł swoim własnym tempem.

-HA! Pierwsza! Wykrzyczałam.
- Tylko dlatego, że pozwoliłem na to.
- Hahaha nie kłam. Jesteś dla mnie za słaby- Odpowiedziałam.
- Co powiedziałaś?
- To co usłyszałeś! Pokazałam mu język i automatycznie zaczęłam uciekać.
Zaczęliśmy się gonić dokoła samochodu. Lysander spoglądał na nas poważnie.
- Gorzej jak dzieci- Powtarzał pod nosem.
Kastiel w końcu mnie złapał. Objął mnie od tyłu.
- Zemsta będzie słodka- Wyszeptał mi do ucha.
- Mam się bać? Zapytałam zalotnie.
- Może tak, może nie.

Rozpadało się na dobre. Na niebie pojawiły się błyskawice. Zapowiadała się ciekawa noc w samochodzie.
Pospiesznie weszliśmy do środka. Kastiel rozłożył tylne siedzenia, więc spokojnie mogliśmy się położyć.

- Gramy w karty? Zapytał czerwonowłosy.
- Masz karty w samochodzie? Zapytałam zdumiona.
- W tym samochodzie znajdzie się wszystko!
Kastiel przeszedł na przednie siedzenie co również uczyniłam. Otworzył schowek i zaczął wyciągać z niego różne przedmioty. Na samym dnie znajdowała się ukryta półka.
- Tutaj trzymam coś bardzo cennego- Powiedział.
Przed sobą zobaczyłam butelkę Whiskey.
- Kastiel, niegrzeczny chłopczyk! Powiedziałam i pogroziłam palcem.
- 20 letnia. Ukradłem Ją kiedy mój tata jeszcze...- Jego głos się załamał. Spuścił głowę i wpatrywał się w butelkę.
- Hej hej hej! Bez żadnych takich!
Przysunęłam się bliżej chłopaka i oparłam o jego ramię.
- Na pewno spogląda na Ciebie i cieszy się, że ma takiego syna- Powiedziałam.
 Czerwonowłosy pocałował mnie i postanowił otworzyć butelkę.
- Lysander, przyłączysz się? Zapytał.
- Dobrze wiesz, że nie piję, nie przeszkadzajcie mi- Odpowiedział stanowczo z epickim spokojem.
- Co tylko rozkażesz! - Powiedział podając mi butelkę.
Nie zastanawiając się długo pociągnęłam spory łyk. Kiedy połknęłam zawartość przeszły mnie dreszcze.
- Strasznie mocna! Odparłam.
- Jak wszystkie wyroby mojego Ojca. Jak do mnie przyjdziesz to wszystko Ci pokażę.
- Trzymam za słowo! Powiedziałam lekko się uśmiechając.
- No dobra, to czego słuchamy? Mam płytę Asking Alexandria.
- Odpada! Po ''randce'' z Benem nigdy więcej AA.
- Fakt! Uczynisz mi ten zaszczyt i zniszczysz płytę?
- Z przyjemnością! Odpowiedziałam i połamałam opakowanie, które wyrzuciłam przez okno.
- A co powiesz na Capture the Crown? Zapytał.
- O tak!
Chłopak wrzucił płytę do odtwarzacza. W samochodzie rozległa się głośna muzyka. Oboje spojrzeliśmy na Lysandra, jednak ten znajdował się we własnym Świecie usilnie coś notując, nie zwracając na nic uwagi.
Zaczęliśmy się wygłupiać. Po kolejnym toaście nawet dołączyliśmy śpiew.
Kastiel zaczął growlować, natomiast Ja rzucałam głową na wszystkie strony.
Kiedy straciliśmy już siły oparłam głowę o nogi Kastiela i śmialiśmy się z naszego prywatnego występu. W tle dało się usłyszeć balladę w wykonaniu Animal's '' House of the rising Sun''
Była piękna noc. Niebo po burzy stało się czyste, a dookoła nas panowała głucha cisza.
- Idę zapalić, idziesz ze mną? Zaproponował czerwonowłosy.
- Pewnie!
Wysiedliśmy  i wspięliśmy się na dach samochodu. Kass usiadł za mną i położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Przynajmniej mi ciepło- Powiedziałam wtulając się jeszcze bardziej do chłopaka.
Odpaliłam papierosa i podałam Kastielowi.
- Tak powinno być zawsze- powiedział.
- Co masz na myśli?
- Powinnaś zawsze odpalać mi papierosy.
- Praktycznie zawsze to robię- Odpowiedziałam śmiejąc się.
- Dobrze wiesz co mam na myśli.
- Chyba tak...
 - Wracajmy do środka. Cała drżysz- Powiedział.

***
Godzina 3.00 nad ranem. Wszyscy śpią, tylko oczywiście nie Ja. Odwracałam się z boku na bok. Od godziny słychać wycie najpewniej wilków. Od czasu do czasu Lysander usilnie powtarzał, że musi zobaczyć się z Kim przygniatając swój notatnik, natomiast Kastiel cały czas się do mnie przytulał. Za każdym razem kiedy się odsuwałam robił to samo, jakby panował nad tym. Zaczynałam myśleć, że pewnie robi to specjalnie.
- Zaraz zwariuje! Powtarzałam sobie w myślach.
Postanowiłam obudzić czerwonowłosego. Odwróciłam się w jego stronę i lekko poszarpałam z kurtkę. Po chwili spojrzał na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczami.
- Coś się stało? Zapytał lekko zdezorientowany kiedy zobaczył w jakiej pozycji leżymy.
Natychmiastowo zabrał rękę i w ten sposób wyswobodził mnie z uścisku.
- Dziękuję- Odparłam.
- Przepraszam.
Po raz kolejny usłyszałam wycie. Kastiel spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie mów, że właśnie po to mnie obudziłaś- Wyszeptał.
- Między innymi. Mógłbyś sprawdzić czy jesteśmy bezpieczni?  Zapytałam.
- Jesteś bezduszna- Odparł uśmiechając się cynicznie.
Uderzyłam go mocno w ramię.
- To bolało! Wysyczał.
- I miało!
Oboje usiedliśmy. Wyglądaliśmy przez szyby, ale nie zauważyliśmy nic podejrzanego.
- Zadowolona? Chodźmy już spać.
- Po prostu się boję.
- Nie marudź.
Ponownie się położyliśmy. Patrzyłam cały czas na Kastiela który usilnie próbował zasnąć.
- Nie patrz się tak na mnie- Wysyczał.
- Przepraszam.
- Chcesz się przytulić?
- Nie udusisz mnie?
- Postaram się. Uśmiechnął się lekko.
Wtuliłam się do jego torsu i wsłuchiwałam się w bicie serca. W końcu zasnęłam...

Tadaam! Nowy rozdział z którego jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona <3 Następny dopiero we wtorek ;p 

7 komentarzy:

  1. ale we wtorek 19 lutego czy 28 ? Bo wiesz ja tu czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyam twoje opowiadanie i dopiero teraz odważyłam się skomentować ;)
    Podoba mi się twój styl pisania , nie jest to tak nachalnie napisane jak w większści opowiadań. No to było odnośnie sposobu pisania , a teraz treść opowiadania skomentuje jeśli pozwolisz :)
    Na pawdę mi się podoba , masz dziewczyno utalentowaną głowę , aby napisać tak interesujące opowiadanie. Jak czytałam to potrafiłam przecztać wszystko od początku z bynajmniej 5 razy :D Krótko mówiąc zakochałam się w twoim opowiadaniu. Nie mogę doczekać się wtorku :> ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. to teraz trzeba do wtorku czekac ! rewelacyjny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś nominowana do Liebster Award. Informacje poniżej:

    http://wish-you-were-here1.blogspot.com/2013/02/liebster-award.html


    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam twojego bloga ;) znalazłam go wczoraj i nie mogłam się od niego oderwać poleciłam go moim znajomym którym też się spodobał pisz dalej nie mogę się doczekać na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz doskonałe opowiadania polecę Cię moim znajomym

    OdpowiedzUsuń