PERSPEKTYWA MIKI:
Promienie słońca oświetlały moją twarz. Przeciągnęłam się ospale i otworzyłam oczy. Kiedy się podniosłam zobaczyłam, że jedziemy.
- Co się stało? Zapytałam zdezorientowana.
- Kiedy spałaś poszedłem do głównej drogi i zatrzymałem samochód. Michael zabrała mnie na stację benzynową a następnie podrzuciła do Was- Odpowiedział Kastiel.
- Zaraz, zaraz... jaka Michael?
- Dziewczyna o imieniu Michael, ktoś tu chyba nie spał w nocy- Odpowiedział uśmiechając się cynicznie.
Złożyłam tylne siedzenia i usiadłam spokojnie. Usłyszałam silne burczenie w brzuchu. Spojrzałam na chłopców.
- Kastiel, może zatrzymamy się na zajeździe coś przekąsić? Zapytał białowłosy.
- O tak! zjadłabym hamburgera, albo kebaba. O! Albo pizzę! Nie! Lepiej frytki ze stekiem.- Zaczęłam wymieniać wszystko na co aktualnie miałam ochotę.
- W sumie sam jestem głodny- Stwierdził czerwonowłosy.
***
Zatrzymaliśmy się przed zajazdem. Kastiel zaparkował samochód i weszliśmy do baru. Usiedliśmy i przeglądaliśmy kartę z zamówieniami.
- Radziłbym się pospieszyć. Zaraz odbywa się zjazd motocyklowy, a sami motocykliści nie cierpią obcych- Powiedział mężczyzna który nas obsługiwał.
Na moje oko wyglądał mniej więcej na 60 lat. Miał długie, siwe włosy, oraz brodę. Ubrany był w spodnie, oraz kurtkę ze skóry. Na włosach zawiązaną miał czarną chustę.
- Dziadku, przestań ich straszyć.
Obok niego pojawiła się średniego wzrostu dziewczyna ubrana podobnie do starszego mężczyzny. Miała krótkie blond włosy i zielone oczy. Była śliczna.
- Michael? Zapytał radośnie Kastiel.
- Kastiel? Coś czułam że się jeszcze kiedyś spotkamy.
- Może dołączysz do Nas?
- Bardzo chętnie.
Dziewczyna usiadła obok czerwonowłosego.
- Poznaj Miki i Lysandra- Powiedział do dziewczyny.
Podaliśmy sobie dłonie na powitanie i czekaliśmy z niecierpliwością na zamówione dania. Między czasie nowa znajoma umilała nam czas wystawiając biust w stronę białowłosego.
- W sposób jaki nosi bluzkę jest zbyt wulgarny, proszę zabierz mnie stąd- Wyszeptał mi do ucha.
Uśmiechnęłam się tylko, gdyż w zasadzie tylko tyle mogłam zrobić. Obserwowałam towarzyszkę jak kokietowała Kastiela, który oczywiście nie miał nic przeciwko temu.
Po chwili podano nam nasze dania i mogliśmy zając się konsumpcją. Michael została poproszona przez dziadka na zaplecze, więc przez chwilkę mogliśmy cieszyć się własnym towarzystwem.
- Rozmawiacie jak starzy znajomi... Powiedziałam, kierując swoją wypowiedź do czerwonowłosego, spoglądając groźnie.
- Ktoś tu jest chyba zazdrosny- Stwierdził jednoznacznie.
- Hmm... jeszcze jak by było o kogo- Odpowiedziałam spokojnie.
Nie chcąc wdawać się w dalszą dyskusję postanowiłam wyjść na zewnątrz by zapalić papierosa. Rozmyślałam nad całą sytuacją która, sprawiła, iż poczułam się zazdrosna. Kiedy skończyłam weszłam do środka. Michael już siedziała przy stoliku. Nikt nie zauważył, ze przechodzę obok nich, oprócz biednego Lysandra który musiał przyglądać się zaistniałej sytuacji.
Weszłam do toalety, która była obskurna. Zaletą którą natychmiastowo dostrzegłam było wielkie lustro. Zdjęłam swój beżowy płaszczyk. Przeczesałam włosy palcami i zdjęłam swój wełniany sweterek pod którym znajdował się czarny top. Dobrze że założyłam ciemne jeansy, oraz czarne glany. Nałożyłam płaszczyk na siebie. Wyglądałam całkiem przyzwoicie. Wyszłam z toalety. Chciałam zająć swoje miejsce obok Lysa, niestety ktoś mnie uprzedził.
- Tak Demi, to jest właśnie moja dziewczyna- Usłyszałam.
Lysander pośpiesznie wstał i objął mnie od tyłu.
- Lysander, co ty robisz? Zapytał groźnie Kastiel.
- Nic takiego, chciałbym pobyć sam z moją ukochaną- Stwierdził.
- Kochanie, idziemy do samochodu? Zapytałam zalotnie białowłosego.
- Właśnie na to czekam od samego początku- Powiedział Lys popychając mnie ku wyjściu.
- Dzięki- Powiedział kiedy siedzieliśmy w aucie.
- Nie ma za co. Uśmiechnęłam się lekko, jednakże ta sytuacja zaczynała mnie lekko przerażać.
PERSPEKTYWA KASTIELA.
- Lysander! Co ty robisz? Zapytałem groźnie.
- Nic takiego, chciałbym pobyć sam z moją ukochaną.
- Kochanie, idziemy do samochodu? Zapytała Miki.
- Właśnie na to czekam od samego początku- Stwierdził białowłosy i wyszli z baru.
Spojrzałem jak wsiadają do pojazdu. Pomimo tego, iż wiedziałem, że to tylko przykrywka to poczułem się zazdrosny.
- Widać, że się kochają- Stwierdziła Demi.
- Tak, właśnie! Też chciałabym przeżyć taką miłość- Odpowiedziała Michael jednocześnie kładąc dłoń na moim kolanie.
- Wybacz kotku, ale chyba będę wiernym pieskiem- Stwierdziłem i zabrałem jej dłoń.
- Och! Czyżbym za mało Cię pociągała? Zapytała zalotnie oblizując usta oraz przysuwając się bliżej.
- Co ja wyprawiam! Przeklinałem siebie w myślach.
- Jak z tego wybrnąć?... Cały czas się zastanawiałem.
- Kochanie, nie martw się niczym, twoja dziewczyna się o tym nie dowie- Kontynuowała prawie siadając mi na kolanach,
-Za barem mam pokój, możemy tam pójść- Szeptała.
Wstałem jak oparzony i wyszedłem na zewnątrz.
PERSPEKTYWA MIKI:
W samochodzie panowała cisza. Bałam się że Kastiel zrobi coś głupiego.
- Zależy Ci na nim, prawda? Zapytał białowłosy.
- Nie! Odpowiedziałam zakłopotana.
- Miki...
- Ech... nawet nie wiesz jak bardzo.
- Oczywiście że wiem, cały czas Was obserwuję.
Zaczęłam się śmiać.
- Zmieniasz go Miki, wszyscy to widzimy. Pomimo tego że mieliście przykry początek to chcę żeby Wam się ułożyło.
- Lys, Ja nie wiem.... Nie wiem co powiedzieć.
- Owszem byłem przeciwny, ale teraz sprawy wyglądają zupełnie inaczej. Zabiję drania jak to zepsuje!
- Dziękuję, pewnie już to mówiłam ale cały czas cieszę się że mam takiego przyjaciela jak Ty.
- Przestałem liczyć jak przekroczyłaś tysiąc.
***
Zobaczyłam, iż dookoła samochodu parkują trzy okazałe Harleye Davidsony. Najpewniej to była grupa gangu motocyklowego przed którym nas ostrzegano. Jeden z nich złapał za klamkę i wyciągnął mnie siłą z samochodu. Kolejnych dwóch trzymało Lysa, tak by nie mógł się wyswobodzić.
- Masz śliczną dziewczynę, szkoda gdyby coś jej się stało- Wykrzyczał jeden z nich.
- Hej Wy! Zostawcie Ją!
- Zobaczyłam Kastiela, który groźnie przyglądał się całej sytuacji.
- No proszę, kolejny bohater.... Czyja w końcu jest ta dziewczyna?
- Niczyja! Odkrzyknęłam.
Nadepnęłam napastnikowi na stopę dzięki czemu mnie puścił. Lysander również uwolnił się z uścisku i w końcu stanęliśmy obok czerwonowłosego.
- Macie wybór! Jeden z nich podszedł nieco bliżej i zaczął przemawiać.
- Albo oddajecie dziewczynę, albo ktoś z Was ściga się ze mną- Powiedział.
Kastiel wyszedł do przodu.
- Dobrze więc, zaczynajmy- Odparł.
- Kastiel oszalałeś!? Nie musimy nic robić, po prostu zadzwonimy po policję! Szarpałam go za koszulkę.
jednak bez pożądanego skutku.
- Kastiel proszę Cię! Nie możesz mi tego zrobić! Kocham Cię rozumiesz!?
- Wiem o tym.
Pocałował mnie namiętnie, a następnie szykował się do wyścigu.
Ktoś namalował na asfalcie linie startu. Jeden z bandytów pożyczył Harleya Kasowi, który czekał z przeciwnikiem na sygnał startu. Ja tylko stałam z boku i mogłam się przyglądać. Cały czas płakałam. Lysander siedział obok mnie pocieszając, jednak tym razem nie pomagało.
W końcu nadeszła ta dramatyczna dla mnie chwila. Zobaczyłam jak odjeżdżają...
***
- Długo to jeszcze potrwa?! Krzyczałam na Michael.
- Nie! Już jadą! widzę ich! Zaraz. Nie! Tylko jeden jedzie, a gdzie drugi?! Krzyczała zdziwiona.
Całą wieczność trwało czekanie na Kastiela. Nigdzie go nie było. Jego przeciwnik już dawno przekroczył linię mety i napawał się zwycięstwem.
- Co mu zrobiłeś?! Wydarłam się.
- Nic a nic. Wpadł w poślizg i chyba nie żyje....
***
- Nie nie! Kastiel Nie! Powtarzałam.
- Długo masz zamiar powtarzać moje imię? Obudź się w końcu- Usłyszałam głos czerwonowłosego.
Otworzyłam oczy.
- Ty żyjesz!
- A czemu miałbym nie żyć? Zapytał zdziwiony
- Brałeś przecież udział w wyścigu!
- Lysander? Co ona brała?! Pytał zdziwiony.
- Kiepski dowcip...
- Tak czy siak... Miło było słyszeć swoje imię... Kastiel och Kastiel! Powiedział czerwonowłosy głośno się śmiejąc.
- Przestań się nabijać! To było takie realne! Uderzyłam go lekko w głowę..
- Nareszcie się obudziłaś. Już nie wiem jak mam odpędzać Demi od siebie- Dodał białowłosy.
- Zaraz, zaraz... Kiedy Ja zasnęłam?
- Siedzieliśmy w samochodzie, rozmawialiśmy, potem oparłaś się o mnie i zasnęłaś.
- Długo spałam?
- Godzinkę.
- Czyli to był tylko sen. Nie wiem co bym zrobiła gdyby te wydarzenia okazały się prawdziwe- Stwierdziłam.
- Pozwoliłem sobie zadzwonić do Ala. Powiedział ze rozumie i jeszcze na dzisiejszy dzień dał Ci wolne- Dopowiedział Lys.
Kastiel cały czas przenikliwie mi się przyglądał.
- Nie patrz tak na mnie!
- Śniłem Ci się- Powiedział zalotnie.
- Co z gangiem motocyklowym? Postanowiłam zmienić temat.
- Przyjechali jakieś 30 minut temu.
- I nie było problemów?
- Ani jednego. A teraz wracajmy już do domu. Za dużo tych wydarzeń. Jestem już zmęczony- Powiedział Lysander.
- Opowiedz co Ci się śniło- Nalegał Kass.
- Nie to czego byś oczekiwał.
- Tak bardzo chciałbym Ci uwierzyć.
Archiwum bloga
-
►
2012
(12)
- ► grudnia 2012 (12)
-
▼
2013
(17)
- ► stycznia 2013 (5)
- ▼ lutego 2013 (8)
- ► marca 2013 (3)
- ► lipca 2013 (1)
Super!! Z każdym nowym rozdziałem Twoje opowiadanie staje się coraz bardziej ciekawsze:)Ciekawość mnie zżera, nie mogę się doczekać następnego:)
OdpowiedzUsuńSUPER !! Kiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział już najbliższy czwartek ; )
OdpowiedzUsuńTAK już nie mogę się doczekać :)))
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie znalazłam dzisiaj. Bardzo mi się podoba, a dzięki Capture the Crown masz nową czytelniczkę :))
OdpowiedzUsuń