wtorek, 18 grudnia 2012

Roździał I ''Przeprowadzka''



Czym tak na prawdę jest przeprowadzka ? Do końca nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. . Z jednej strony czekały mnie nowe wyzwania, przygody, można powiedzieć że świat stoi otworem, a z drugiej nie potrafiłam zostawić miejsca które jednocześnie kochałam jak i nienawidziłam. Wiążą się z nim pozytywne wspomnienia, niestety również negatywne. Ostatni raz spojrzałam na swój dom który został wystawiony na sprzedaż. Było mi przykro, bardzo. Gdyby nie rozwód rodziców wszystko było by w normie. Dlaczego niszczyli mi życie? Pozostawili samą sobie, mając przyzwolenie na wszystko. Nie tego się spodziewałam. Po prostu, planują sprzedać nasz kochany rodzinny dom. Każde z nas zamieszka osobno. Nie podobała mi się ta opcja. W dodatku innym mieście. Rodzice uważali że w ten sposób się usamodzielnię. Nie podzielałam ich zdania. Pomimo tego, iż miałam ukończone 18 lat wciąż potrzebowałam ich wsparcia i pomocy na którą po prostu nie mogłam liczyć. Jedynie tata dbał o nasz dobry kontakt. Zawsze był taki czuły. Kochałam go za to.

- Wszystko przede mną, wyszeptałam i wsiadłam do swojego samochodu.

Podczas jazdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam że dzwoni mama. Nie chciałam z nią rozmawiać, dlatego postanowiłam nie odbierać. Po kilku telefonach dała sobie spokój. I dobrze! może tym razem będzie się martwić.

Włączyłam radio. Usłyszałam pierwsze dźwięki swojego ulubionego zespołu. Strzał w dziesiątkę! właśnie tego potrzebowałam. Ustawiłam regulator głośności na full i rozkoszowałam się solówką gitarzysty.

Po chwili poczułam dziwny smród. Jakby coś się paliło. Wystraszyłam się. Następnie usłyszałam ostry dźwięk. Dobrze że nieopodal mnie znajdował się zajazd. Właśnie tam zatrzymałam samochód i doskonale wiedziałam co było tego przyczyną. Wysiadłam z samochodu i przeklinałam na czym świat stoi. To było logiczne że poszła mi opona. Już dawno miałam je wymienić.

- Stary grat!- krzyczałam.

Byłam tak zdenerwowana że postanowiłam zapalić. robiłam to rzadko. Jednakże najczęściej podczas ataku złości.

-Miki! uspokój się, przecież nie raz Ci się to zdarzyło i potrafisz wymienić oponę. Zaczynam mówić sama do siebie, a to już staje się dziwne.

Po wypaleniu papierosa postanowiłam załatwić sprawę, przecież nie będę tak tkwiła w miejscu. Był tylko jeden problem. Nie posiadałam lewarka. Przy zajeździe znajdował się bar, więc tam postanowiłam szukać swojego szczęścia. Niepewnie weszłam do środka. Przy barze nikogo nie było poza barmanem. Rozejrzałam się dookoła. Nie bardzo wiedziałam co robić. Stwierdziłam że jestem spragniona więc zamówiłam colę i usiadłam przy barze. Rozmyślałam czy może by nie zadzwonić do kogoś po pomoc, lecz doszłam do wniosku że jestem już duża i dam sobie radę. Nagle trzasnęły drzwi. Nie ukrywam, wystraszyłam się. odwróciłam się, aby sprawdzić kto sprawił tyle hałasu. Zobaczyłam przystojnego czerwonowłosego chłopaka. Wydawał się być w moim wieku. Ubrany był dość ciekawie. Glany, ciemnie spodnie i biały podkoszulek, na ramieniu przerzucona ramoneska.Był dobrze zbudowany a jego mięśnie właśnie podkreślił nieszczęsny podkoszulek . Rozglądał się groźnie.

- Czyj jest ten stary rzęch, przez który nie da się przejechać ?- Wykrzyczał.

Domyśliłam się że chodzi o Kazika. Właśnie tak, moje auto miało imię. i Kochałam je ponad wszystko.

-Moje- odpowiedziałam.

Chłopak spojrzał na mnie groźnie. Chyba nie spodziewał się że przed nim stanie dziewczyna.

- Świetnie! mogłabyś raczyć zabrać tego rzęcha ?!- Znowu krzyczał.

- Geniuszu, nie zauważyłeś że poszła mi opona ?!- również krzyczałam. Nie powiem, ale gość mnie wyprowadził z równowagi. Całą sytuację obserwowali ludzie z baru. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Wrzuciłam wszystko do samochodu. Chłopak poszedł za mną.

-Masz lewarek ?- zapytałam.

-Mam- Odburknął.

- No to na co czekasz?! skoro nie możesz patrzeć na mojego Kazia to mi pomóż.

- Chłopak spojrzał na mnie obojętnie i ruszył do swojego samochodu, by po chwili przynieść lewarek.

Zdjęłam kamizelkę. Szkoda było tylko mojej białej koszulki, ale dla Kazia wszystko. Oczywiście musiałam się ubrudzić bo jakżeby inaczej.

Postawiłam lewarek pod samochodem i wyjęłam zapasowe koło z bagażnika.

- I co ? może sama zmienisz to koło?!- wymamrotał

- raczej nie mam wyjścia- odpyskowałam z cynicznym uśmieszkiem.

po chwili chłopak znalazł się obok mnie. Wyrwał mi klucz i zaczął odkręcać śruby od opony. Po chwili zdjął koło i nałożył zapasowe. Zakręcił śruby i wszystko było gotowe.

- Nie ma za co. Wypowiadając cynicznie.

Chłopak najwyraźniej miał bardzo wysokie mniemanie o sobie. Uważał się za pana ciemności czy jak ?!

- Dzięki, sama bym sobie poradziła.

- To teraz łaskawie odjedź.

Jeszcze mi rozkazy wydaje, nie znoszę tego. Nie chciałam dłużej na niego patrzeć więc po prostu wsiadłam do auta. Wsadziłam kluczyki do stacyjki, przekręciłam i nic. Próbowałam jeszcze kilka razy, ale nie przynosiło to pożądanego skutku. Otworzyłam maskę od samochodu. Wysiadłam jeszcze bardziej podirytowana. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha ?! Spojrzałam na silnik. Wydawało się że jest w porządku. Czerwonowłosy podszedł i jednoznacznie stwierdził prawdopodobieństwo przegrzania silnika.

Stałam jak słup soli, gdyż nie wiedziałam co począć. Gorzej już chyba być nie mogło. Wsiadłam do auta, zapaliłam kolejnego papierosa i próbowałam dodzwonić się do kogokolwiek.

- Tutaj nie ma zasięgu- powiedział chłopak w miarę normalnym tonem.

- Serio geniuszu ? nie zorientowałabym się- wypowiedziałam. Zaciągając się papierosem rozmyślałam nad planem działania. Może po prostu złapię stopa ? Ryzyka się nie bałam więc to nie byłby wcale głupi pomysł.

Tak też chciałam zrobić. najpierw musiałam przepchać auto gdzieś dalej aby nikomu nie wadziło. podczas pchania, czerwonowłosy tylko mi się przyglądał nic nie robiąc. Prawdziwy z niego dżentelmen- pomyślałam. W końcu ruszył się z miejsca i pchał razem ze mną.

- Co teraz zrobisz ? oczywiście nie zabrakło cynicznego uśmiechu.

- Złapię stopa?

- W którym kierunku zmierzasz ? zapytał

- Na pewno w przeciwnym niżeli ty

- Ok jak chcesz.

Auto zostało przestawione. Chłopak wsiadł do swojego samochodu i odpalił silnik. Ja tylko się przyglądałam jak odjeżdża. Robiło się dość późno i nieciekawie a przede mną była jeszcze długa droga do nowego miejsca zamieszkania. Wzięłam swoje rzeczy z Kazia i zamknęłam samochód. Podeszłam do drogi i zmierzałam w stronę nowego domu. Po 5 minutach usłyszałam jadący samochód. Rzuciłam wszystko i zaczęłam machać w jego stronę aby się zatrzymał.

- YEAAH ! Udało się !

Auto się zatrzymało, szybko podniosłam rzeczy i podeszłam do drzwi od strony pasażera. Zobaczyłam czerwonowłosego. Uśmiechał się łobuzersko.

-Może panią podwieźć ?- Zapytał

Chyba nie miałam innego wyjścia jak skorzystać z jego propozycji. Robiło się ciemno i nie wiadomo kiedy złapałabym kolejnego stopa. Chłopak wysiadł z samochodu, zabrał ode mnie rzeczy które wrzucił do bagażnika a mnie rozkazał wsiadać, co też uczyniłam. Nie rozmawialiśmy. Jednakże po kilku minutach chłopak przerwał ciszę.

- Jestem Kastiel.

- Miki. Odburknęłam

To dokąd jedziemy ? Zapytał

- Do Detroit.

Chłopak tylko pokręcił głową i już nic nie mówił. Wrzucił płytę do odtwarzacza i dało się usłyszeć pierwsze dźwięki Caputre the Crown. Jakby nie było, jeden z moich ulubionych zespołów. Lekko się uśmiechnęłam i wsłuchiwałam się w tekst piosenki, oraz każdy najdrobniejszy dźwięk gitary. Nie wiem jak to się stało ale zaczęłam wystukiwać rytm o swoje kolana lekko nucąc. Zawsze to robiłam. Nawet zdarzało się że nieświadomie i właśnie w tym wypadku tak było. Kastiel dziwnie na mnie spojrzał uśmiechając się.

- Nie przypuszczałbym że znasz ten zespół. Powiedział

- Bywa. Nie przypuszczałabym że tego słuchasz.

- Bywa- odpowiedział lekko się uśmiechając.

W samochodzie znowu rozległa się muzyka. Jednakże zrobiłam się senna, więc oparłam się o szybę i zasnęłam.

- Hej mała! jesteśmy na miejscu- usłyszałam głos Kastiel 'a.

- jak długo jechaliśmy ? zapytałam, przeciągając się.

- jakieś 8 godzin. - odpowiedział... Pod jaki adres mam Cię zawieźć.?

- z kieszeni wyjęłam karteczkę którą mu podałam.

- Nie nie wierzę ! Prześladujesz mnie czy jak ?!- spojrzał na mnie z lekkim poirytowaniem.

- Niby co takiego znowu zrobiłam ?

- Mieszkasz przy tej samej ulicy co ja..- odpowiedział

Nie ucieszyłam się z wiadomości o Kastielu- moim sąsiedzie. Nic nie odpowiedziałam tylko pogłośniłam radio. Po 20 min czerwonowłosy zatrzymał się najprawdopodobniej przed moim domem.

- To tutaj. Nie ma za co- wypowiedział jak zawsze z cynizmem.

- ee, dzięki.

- Wisisz mi wielką przysługę- zaczął się dziwnie uśmiechać, jakby już wiedział o co chce mnie poprosić.

Wysiadłam z samochodu, podeszłam do bagażnika i wyciągnęłam rzeczy. Kiedy już odchodziłam odwróciłam się żeby się pożegnać.

- Do zobaczenia- odpowiedział irytujący chłopak.

- Cześć- odchrząknęłam

odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę domu. Jakby nie było, rodzice się postarali. Nie był za duży, jednakże był bardzo ciepły i przytulny. Cieszyłam się na samą myśl. Weszłam do środka.

- No nareszcie!- wykrzyczał tata. Twoje rzeczy już dawno przyjechały a Ciebie nie było. W tym czasie podszedł do okna.

A gdzie jest Kazimierz ?!- zapytał zdenerwowany. Nic Ci nie jest ?! Jak to dotarłaś !? czemu nie odbierasz?!

- Tato spokojnie. Kazik dał mi nieźle popalić. najpierw skaleczył się w stopę , a potem silnik się przegrzał. Stoi przy jakimś zajeździe mniej więcej 8 godzin jazdy stąd. Złapałam stopa i żyję. A nie odbierałam bo po prostu nie było zasięgu. A tak ogólnie to co tutaj robisz ? myślałam że masz wyjazd.

- No bo mam, ale chciałem Cię przywitać w twoim nowym domku. Podszedł do mnie i pocałował w czoło.

- A mama ? zapytałam nieco smutniejszym tonem.

- Kochanie, wiesz że nie chcę z nią rozmawiać. napisała mi tylko że nie może przyjechać i że Cię przeprasza, ponoć ma dla Ciebie niespodziankę.

- heh! zawsze to robi kiedy nawala. tato, przepraszam ale ona nie kupi mojej miłości. Nie chcę nawet z nią rozmawiać.

- pamiętaj że pomimo tego rozwodu masz ją szanować, jaka by nie było, to jest twoja matka !

- Tak wiem tato. Przepraszam. przytuliłam się do Ojca.

- Chodź. Musisz zobaczyć swój pokój i resztę domu. Położyłam swoje rzeczy w przedpokoju z którego wchodzi się do salonu. Ciemna dębowa podłoga, kawowe ściany. Czarne skórzane kanapy i piękny telewizor. Do tego storczyki na parapetach. Piękne, duże przejrzyste okna z pięknymi zasłonami w odcieniach brązu. Na środku piękny biały dywan. Już wiedziałam że to będzie moje ulubione pomieszczenie. Następnie widziałam jadalnię urządzoną w podobnym stylu. Na środku duży stół z ośmioma krzesłami. Kuchnia, nie należała do dużych jednakże była bardzo przytulna. Piękny sprzęt agd. I łazienka. Nie była zbyt duża ale jak najbardziej gustownie urządzona. Na piętrze znajdowała się kolejna łazienka z piękną, wielką wanną z hydromasażem, oraz 2 sypialnie. Weszłam do swojego pokoju i byłam zachwycona. Czarno-czerwone ściany. Piękne białe duże łóżko na środku z czarną pościelą,białe komody, biurko oraz szafki nocne. Na środku dywan w czarno- czerwono- białe pasy. Był świetny, idealny, w moim stylu.

Okna zdobiły ciemne rolety z jasnymi zasłonami. Wszystko do siebie pasowało. Kolejna sypialnia była urządzona również pięknie, aczkolwiek w innym guście, nowocześnie- ale bez zbędnej przesady.

- Ta tak wiem. twój pokój Ci się podoba. I tak wiem... zaraz zapytasz gdzie twoje płyty i plakaty z zespołami. Stwierdził tata. Są w garażu, z innymi rzeczami.

-Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze. Wiesz co tato? jako jedyny wiesz jak mnie uszczęśliwić. Dziękuję że jesteś. Po wypowiedzeniu tego przytuliłam się mocno do staruszka.

- Nie płacz, pamiętaj że dla Ciebie zrobię wszystko. Muszę już iść bo niestety wyjeżdżam na bardzo ważną delegację. Jak tylko wrócę na pewno wpadnę i zobaczę jak sobie radzisz. Nie chcę widzieć bałaganu ! powiedział i pogroził palcem.

- Hahaha tak jest tato!

- Kocham Cię, do zobaczenia! powiedział i ostatni raz pocałował mnie w czoło. Następnie wyszedł z domu.

- Do zobaczenia- wyszeptałam.

Nie wiem od czego mam zacząć. Muszę to wszystko rozpakować. Znowu mówiłam sama do siebie.

Kazik! Boże zapomniałabym o własnym samochodzie. Natychmiast zadzwoniłam do taty

- tato! Kazik! na śmierć bym zapomniała.

- Nie martw się, jutro już będzie stał na twoim podjeździe.

- Dzięki, wypowiedziałam

- Oj dziewczyno, jeszcze trochę i zapomnisz gdzie mieszkasz.

- bardzo śmieszne.

- Kończę, Pa

- pa.

Ok... sprawa samochodu została wyjaśniona więc czas na rozpakowanie rzeczy. Było dopiero co południe. No nic... im szybciej tym lepiej- powiedziałam. Zaczęłam pałętać się od garażu do domu i w ten o to sposób zrobiłam kilkanaście kursów w jedną i w drugą stronę.

Postanowiłam włączyć swoją ulubioną płytę do nowego odtwarzacza w salonie, oczywiście na cały regulator. Doszły do tego wygłupy przypominające w odrobinie taniec. Nawet nie wiem kiedy to się stało jak zorientowałam się że wszystko skończone. Była godzina 21.00. straciłam poczucie czasu. Myślałam że minęła chwila a tu proszę.

Postanowiłam wziąć relaksującą kąpiel w pięknej wannie.

Podczas leżenia w nowym pokoju zaczęłam myśleć jak to będzie w nowej szkole. Co prawda nie miałam problemu z nawiązywaniem nowych znajomości, jednakże ludzie często mnie irytowali. Pomimo tego że nic nie robili złego miałam ich dość. Dlatego też nie mam przyjaciół bo wszystkich od siebie odtrącam po pewnym czasie.

- Zobaczymy jak będzie tym razem- wyszeptałam.

Po skończonych refleksjach w końcu zasnęłam...

4 komentarze:

  1. Niezłe podoba mi się, super piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono... Kto by pomyślał, że znajdę coś normalnego i przy okazji ciekawego. Let's see! Początek dobry, podoba mi się wizja mieszkania samej. O ile ładnie to zostanie wykorzystane, skoro już tak duży nacisk na to został nałożony od początku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się :D,ale błędy ortograficzne jak i interpunkcyjne bardzo dobijają :/

    OdpowiedzUsuń