Po ukończeniu zajęć chciałam wrócić szybko do domu i udawać że mnie w nim nie ma. Nie znoszę imprez.
Jest środek tygodnia. Kto normalny przychodzi na imprezę w tym czasie? A jeśli już przyjdą to na pewno nie będą pić no bo przecież szkoła- Pocieszałam się w duszy.
- Głupia jestem- wykrzyczałam. Zwróciłam w ten sposób uwagę osób stojących przy parkingu.
- Lepiej już nic nie mów. Tak, nie mów nic- Szeptałam do siebie.
Znalazłam kluczyki od samochodu, otworzyłam Kazika i wsiadłam do środka. Przekręcam kluczyk w stacyjce i znowu to samo, nie odpala.
- Nie nie nie nie ! Kazik! Nie rób mi tego, nie dzisiaj nie teraz! Nie wiele brakowało abym się popłakała ze zdenerwowania.
Po chwili usłyszałam kroki przy samochodzie. Zobaczyłam Kastiela.
- Ty na prawdę mnie prześladujesz- wypowiedziałam
- Otwórz lepiej maskę.
Zrobiłam jak kazał i wysiadłam z samochodu.
- Świece masz wymienione, zdaje się być wszystko w porządku. U jakiego mechanika byłaś? zapytał
- Nie byłam. Sama to zrobiłam
Kastiel zmierzył mnie wzrokiem nic nie mówiąc.
- Długo nim nie pojeździsz. Albo padnie silnik, albo nagle stracisz podwozie z powodu korozji. - odrzekł z epickim spokojem. Co najwyżej pojedziesz na lawecie, dodał
- Zmierzyłam go wzrokiem. Chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo kocham to auto.
W tym czasie kiedy tak rozmyślałam Kass starał się dokładnie znaleźć przyczynę humorków Kazika.
Spróbuj teraz- Usłyszałam
No więc wsiadłam do wozu, przekręcam kluczyk w stacyjce.
TAAK! Udało się. Ostro zagazowałam i cieszyłam się jak małe dziecko.
- Nie podniecaj się tak. Po pierwsze długo nie pochodzi, po drugie to już 2 przysługa jaką mi wisisz, a Ja nie zapominam- powiedział uśmiechając się i odchodząc.
- Dzięki za pomoc.- Wykrzyczałam
Kass szedł w stronę swojego wozu i tylko mi pomachał.
No dobra. Tymczasowo Kazimierz odzyskał zdrowie. Mam nadzieje że chociaż dojadę do domu, jeszcze ta cała impreza..
Wjechałam na podjazd . Siedziałam jeszcze chwilę w aucie kiedy zadzwonił telefon.
Halo?
- Miki! Słuchaj! Zaraz u Ciebie jestem! Ze wszystkim Ci pomogę! Nie martw się!
To był głos Kim.
- Jasne że mi pomożesz bo z twojej winy to wszystko!- Wykrzyczałam
- Dziewczyno wyluzuj! będzie fajnie!- odpowiedziała
- Zaraz Cię u mnie widzę! Krzyknęłam rozłączając się.
Wysiadłam z samochodu i weszłam do łazienki. Po około 20 minutach zjawiła się Kim. Przebrana, gotowa na wszystko. Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Chyba nie chcesz być tak ubrana na imprezę?! Oszalałaś - Zaczęła krzyczeć
- Co w tym dziwnego? jestem ubrana w rzeczy które miałam na sobie w szkole. To chyba nic dziwnego?
- NIE NIE NIE! tak być może! Co masz w szafie? Przydałaby się sukienka. I tak o to w ten sposób zaciągnęła mnie do mojego pokoju. Po kolei przerzucała moje rzeczy.
- To nie, to też nie, nie to bez sensu. Nie masz czegoś bardziej no wiesz... seksownego ? zapytała
- nie, uwielbiam te rzeczy i nie będę się stroić bo impreza.
Zdaje się ze nawet mnie nie słuchała
- Tak! to jest to. załóż to i to. Tak i jeszcze to- kolejno podawała mi rzeczy. No dobra. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, poprawiłam włosy oraz makijaż i założyłam to co nakazała mi Kim. Były to krótkie spodenki z ćwiekami i zwiewna koszulka odkrywająca mój pępek, oraz tył pleców . Nie mogłam założyć tej koszulki, chociażby z tego względu, że każdy zobaczyłby mój tatuaż znajdujący się na dole pleców.
-Kim! Daj mi inną koszulkę- Poprosiłam.
- Najpierw się pokaż, ocenię i zobaczę.
Wyszłam niepewnie z łazienki.
Zakładaj te szpilki- usłyszałam kolejny rozkaz. I obróć się kilka razy.
- To konieczne ?
- No tak! przecież masz wyglądać idealnie jak na organizatorkę przystało.
Zrobiłam to co kazała
- Masz tatuaż?! pokaż go jeszcze raz! Jest boski. Wiedziałam w co Cię ubrać.
- Ot zwykły tatuaż, nic specjalnego- Odparłam
Przedstawiał on skrzydła anioła. Zrobiłam go na wyraz buntu, by w końcu moja mama mnie zauważyła.Niestety to nic nie zmieniło. Mnie się podobał, ale nie chciałam się za bardzo z tym afiszować.
- Podasz mi inną koszulkę ?- Ponowiłam pytanie.
- Nie! Musisz tak zostać! Wyglądasz bosko.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć kiedy usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Chcę się obudzić- powiedziałam do Kim
- Nie marudź tylko chodź... Zabawa się dopiero zaczyna.
Otworzyłam drzwi. Wszyscy weszli do środka. Ktoś włączył muzykę, ktoś rozstawił alkohol, inni poszli do kuchni buszować w mojej lodówce. Kiedy stałam tak załamana przy schodach usłyszałam bardzo znajomy głos.
-Miki? To na prawdę Ty?
- Spojrzałam na osobnika dziwnym wzrokiem, nie mam pojęcia skąd,ale znałam ten głos i to bardzo dobrze. Nad wyraz ciepły z uczuciem. Przyglądałam się postaci. Zobaczyłam jego oczy. Dwukolorowe.
-Lysander!?
Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Po chwili rzuciliśmy się w ramiona. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Nie widzieliśmy się z dobrych kilka lat! Co ty tutaj robisz? Zapytał
- Mieszkam. A ty co?! Powinieneś oberwać za to jak szybko się przeprowadziłeś! Nie dawałeś znać. Ty i Leo! Pisałam do was i zero odpowiedzi.
Lysander spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
Jak to?! Przecież odpisywaliśmy Ci na każdy list. Nie dostałaś ich ?! Zapytał oburzony.
- Nie, nic nie dostałam. Przepraszam myślałam że o mnie zapomnieliście. Przytuliłam się ponownie do swojego przyjaciela. Nie widziałam go tyle lat.
- A gdzie jest Leo ? Jego również chciałabym zobaczyć.
- Pojechał po dziewczynę, za niedługo się zjawi. Odrzekł
Skoro tutaj jesteś to znaczy że chodzisz do mojego Liceum. Dlaczego Cię nie widziałam?
- Widziałaś, widziałaś tylko nie poznałaś - Chłopak o białych włosach lekko się uśmiechnął.
- To prawda. Zmieniłeś się diametralnie .
Tak na prawdę zachwycałam się jego widokiem. To już nie był ten Lys który wyglądał jak słodka dziewczynka. Teraz przede mną stał przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna.
- Cześć wszystkim! Usłyszałam wdzięczny głos nieznanej mi dziewczyny. Natomiast poznałam chłopaka wchodzącego za nią. Tak to był Leo. Również się zmienił, ale w mniejszym stopniu niż jego młodszy brat.
Chłopak spojrzał na mnie, po czym puścił rękę dziewczyny i przytulił mnie. Dziewczyna spojrzała na nas z wielką złością. Nie wiedziała co się dzieje dookoła niej.
- Kochanie pamiętasz... opowiadałem Ci kiedyś o mojej przyjaciółce z dzieciństwa Miki.
- Dziewczyna spojrzała na mnie,uśmiechnęła się oraz przedstawiła.
- Jestem Rozalia. Fajnie że mogę Cię w końcu poznać. Tyle o Tobie słyszałam!
- Miki. Uśmiechnęłam się lekko. Również chodzisz do Słodki Amoris ?
- Owszem. Odpowiedziała.
Cieszyłam się jak mało kto. Spotkałam swoich dawnych przyjaciół. Miałam im tyle do opowiedzenia. Może ta impreza to nie był wcale zły pomysł.
Usiedliśmy wszyscy i zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się ze mój kochany Lysander ma zespół w którym śpiewa. Od zawsze wiedziałam że ma piękny głos. Miał duszę artysty. Spokojny, opanowany, a przede wszystkim cichy. Tym się najbardziej cechował. Leo jego brat, to dokładnie odwrotność. Głośny wyszczekany, ale w mniejszym stopniu niż Kastiel.
W pewnym momencie drzwi się otworzyły i zobaczyłam wchodzącą czerwoną czuprynę. Nie był to nikt inny jak Kastiel. Zobaczył nas siedzących na kanapie więc postanowił dołączyć. Byliśmy mocno pogrążeni w rozmowie. Kass dziwnie się nam przyglądał.
- Wyglądacie jakbyście się znali od bardzo dawna- Powiedział
- Bo tak jest- Odpowiedziałam. Jako dzieci się przyjaźniliśmy.
- Potem się wyprowadziliśmy - Dodał Lysander.
- I niestety kontakt się urwał- Dopowiedział Leo
Kastiel patrzył tak na nas chwilę zastanawiając się głęboko nad czymś.
- Gdzie jest piwo ? zapytał
- w kuchni. Prosto i lewo. Skoro idziesz to mnie też możesz wziąć- Poprosiłam
- Do usług- odpowiedział znudzonym tonem i poszedł do kuchni.
Spojrzałam na wszystkich bawiących się. Wcale mi się to nie podobało . Część tańczyła kompletnie zalana w trupa, kilka innych osób obściskiwało się w różnych kątach. Później ujrzałam parkę biegnącą na piętro.
- Przepraszam Was, ale mam dziwne podejrzenia co do tej pary. Wykrzyczałam i ruszyłam na górę.
Jak się domyśliłam parka postanowiła wybrać mój pokój. Kiedy tylko drzwi się zamknęły, szybkim ruchem je otworzyłam i kazałam im wyjść. Dziewczyna patrzyła na mnie z politowaniem. Miałam wrażenie że ją znam. Była łudząco podobna do Nataniela. Zaczęłam się na nich krzyczeć. Niestety nie przejmowali się moją obecnością tylko dalej zajmowali się sobą. Do pokoju wpadł Kastiel i szybko przegonił towarzystwo.
- to już 3 przysługa- Wypowiedział kiedy wychodził z pokoju.
Kiedy chciałam wrócić do reszty napotkałam pijaną Kim.
- Stara mówhial że tha imhera bethdzie niezerska.
-Kim chciałabym Cię zrozumieć ale nie potrafię, i wybuchłam śmiechem. Zaprowadziłam koleżankę do swojego pokoju, a ona bez żadnych pytań i protestów położyła się spać.
Wróciłam do reszty.
-To nie prawdopodobnie jak bardzo jesteś trzeźwa- powiedział Kastiel lekko się o mnie opierając.
-Mała, wyluzuj.Żeby organizatorka była trzeźwa ? niedorzeczne kiwał głową Kastiel
- Daj to piwo! Wypiłam prawie duszkiem.
- Zuch dziewczynka. Idę po następne. Tylko nigdzie nie uciekaj
Stałam tak oparta o ścianę i zastanawiałam się czy Kastiel właśnie próbuję mnie opić. Na szczęście Lysander się z nim przyjaźnił i uspokoił mnie, że nic mi nie grozi, dopóki nie wpadnę mu w oko.
Jeśli się nie dam to będzie w porządku- Pomyślałam.
Wyciągnęłam papierosa z kieszeni i odpaliłam fajkę. Natychmiastowo pojawił się Kastiel z jakimś nieznanym mi trunkiem. Pociągnęłam duży łyk z butelki i poczułam że cały świat może być mój. Kass zabrał mi papierosa i sam zaczął się zaciągać. Podałam mu butelkę z której wcześniej pociągnęłam łyk i ruszyłam w taniec. W tym momencie Kastiel mnie złapał za nadgarstek, odwrócił w swoją stronę i spojrzał na mnie dziwnie.
- Masz tatuaż ? zapytał zaciekawiony
- Wybacz idę tańczyć- wyrwałam się ucisku chłopaka, odeszłam kawałek i zaczęłam tańczyć.
- Od kiedy ona taka rozrywkowa ? zapytał Lysander swojego brata.
- Nie wiem, ale podoba mi się jej drugie Ja
Szalałam na parkiecie co chwilę podchodząc do Kassa napić się trunku oraz zaciągnąć papierosa. Bawiłam się rewelacyjnie. Po chwili usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi.
-Miki! to policja! - powiedział jeden z imprezowiczów.
Stałam skołowana, gdyż nie wiedziałam co robić. Byłam lekko wstawiona i to mogłoby się dla mnie źle skończyć.
- Niczym się nie martw, zaraz załatwimy to z Rozz- powiedział Lysander
Ulżyło mi. Właśnie teraz sobie zdałam sprawę, że Lysander przecież nie pił, więc faktycznie mogło być ok. Co za głupie prawo zakazujące spożywania alkoholu przed 21 rokiem życia.
- Dobry wieczór. Jakiś problem? zapytał Lysander.
- Witam. Jesteśmy tutaj ponieważ pojawiło się wiele zgłoszeń z tej okolicy. Jest na Was wiele skarg. Zakłócacie ciszę nocną!
- Strasznie przepraszamy, ale dzisiaj mam urodziny- rzekła Rozalia.
- Wszystkiego najlepszego, proszę ściszyć muzykę, żebyśmy nie musieli więcej przyjeżdżać.
- oczywiście już ściszamy. Dobranoc- odpowiedział Lys i wrócił z Rozalią do mieszkania.
Tak bardzo się cieszyłam. Nie chciałam mieć kłopotów podczas pierwszych dni pobytu w nowym mieście.
- Dobra, ściszamy muzykę i możemy bawić się dalej. Krzyknął białowłosy.
Dzięki za uratowanie tyłka- wyszeptałam przytulając go.
- Nie ma za co. Pamiętaj że zawsze będziemy sobie pomagać w potrzebie. Uśmiechnęłam się i postanowiłam sprawdzić jak trzyma się Kim. Wchodząc do pokoju poczułam dziwny chłód.Kim słodko spała przy otwartym oknie.
-Może było jej gorąco ? Pomyślałam.
Podeszłam do okna w celu jego zamknięcia.
- Już się stęskniłaś ?
No tak Kastiel. On był na prawdę niemożliwy. Rozglądałam się. Nie miałam pojęcia gdzie może się znajdować.
- Nad tobą. rzekł
Siedział na dachu , dlatego też postanowiłam do niego dołączyć. Wyskoczyłam zgrabnie przez okno i zaczęłam się wspinać do góry. Całkiem fajnie mi to szło. Niestety pod koniec kiedy już miałam usiąść koło czerwonowłosego oczywiście potknęłam się i upadłam na niego.
- Przepraszam- Wydukałam
-Taka mała i jeszcze taka niezdara. - dodał
Co tutaj robisz ? zapytałam
- myślę
Zapaliliśmy i myśleliśmy sobie oboje. Nie miałam takiej potrzeby. W końcu nie wytrzymałam. Pociągnęłam ogromny łyk z jego butelki.
- O czym tak myślisz ?
- Zamknij się i patrz- Odpowiedział
Spojrzałam w niebo tak jak Kass i zobaczyłam spadającą gwiazdę. Było ich coraz więcej. Patrzyłam rozbawiona w niebo. Zaczęłam się śmiać, tak po prostu. Ten widok był intrygujący.
Postanowiliśmy zejść na dół do reszty. Mam nadzieje że niczego sobie nie pomyśleli. Na całe szczęście już nikogo nie było prócz śpiącej Kim, Lysa, Leo i Rozalii.
Ucieszyłam się że impreza dobiegła końca.
-Ekhm... Miałabyś coś przeciwko gdybyśmy zostali na noc ? Zapytał Leonard.
- Jasne że nie, w końcu jesteście moimi przyjaciółmi.
- To znaczy że Ja też mogę zostać? Zapytał niepewnie Kastiel.
- Nad tobą to się trzeba solidnie zastanowić- odpowiedziałam. i zaczęłam się śmiać. Możesz, wszyscy możecie. Mój dom waszym domem- Powiedziałam. Nie brać tego za bardzo dosłownie- Dodałam po chwili. Chyba nie do końca brzmiało to logicznie.
-Mam tylko 2 sypialnie i salon. W jednym pokoju śpi Kim. Drugi może być Leo i Rozy.
Ja dołączę do Kim a Lysander będzie spać z Kass na kanapie. pasuje Wam ? zapytałam niepewnie
- Co Pani rozkaże- odpowiedział cynicznie Kastiel.
Roza i Leo poszli do wyznaczonego pokoju. Lysander już padał ze zmęczenia więc zasnął na kanapie nie pozostawiając Kastielowi miejsca.
- Chyba masz mały problem- zaśmiałam się
- Ja ? Mogę przecież spać z Tobą- odpowiedział unosząc brwi znacząco.
-W ogrodzie są leżaki
Kastiel spojrzał na mnie groźnie.
- Dobrze potowarzyszę Ci, ale tylko dlatego że jesteś moim gościem i tak wypada- Powiedziałam.
Przynieśliśmy leżaki z ogrodu które postawiliśmy w jadalni. Poszłam do swojego pokoju przebrać się w pidżamę, a kiedy wróciłam Kass już grzecznie spał....
Archiwum bloga
-
▼
2012
(12)
-
▼
grudnia 2012
(12)
- Roździał I ''Przeprowadzka''
- Roździał II ''Nowa szkoła''
- Roździał III ''Impreza''
- Roździał IV ''Poczucie Bezsilności''
- Rozdział V ''Plan Działania, Rozczarowanie, Ból''
- Rozdział V część II '' Plan Działania, Rozczarowan...
- Rozdział VI ''Urodziny''
- Rozdział VII ''Wszystko przed nami...''
- Rozdział VIII '' Przyjaźń, czy coś więcej? ''
- Rozdział IX ''Dramatyczny rozwój sytuacji''
- Rozdział X '' Wyjazd'
- Rozdział XI '' Rozstanie''
-
▼
grudnia 2012
(12)
-
►
2013
(17)
- ► stycznia 2013 (5)
- ► lutego 2013 (8)
- ► marca 2013 (3)
- ► lipca 2013 (1)
Fajny blog;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie ciekawe, jednak proszę, zapamiętaj - roZdział, nie roŹdział!
OdpowiedzUsuńfajne fajne
OdpowiedzUsuńKastiel jak zawsze - konkretny! Wie, że od piwa trzeba zaczynać.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. To właśnie chciałam zobaczyć! Zero beznadziejnych dramatów. Zaczynam lubić to opowiadanie~