sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział XI '' Rozstanie''

- Kastiel? To na pewno ten adres? Zapytałam niepewnie.
- Niestety tak...
Przed nami znajdowała się wielka posesja. Z całą pewnością nie można jej było nazwać ''domem''.
Wjechaliśmy przez okazałą bramę na teren willi. Przywitała nas moja mama.
- Kochanie! Tak się cieszę że przyjechałaś! Krzyczała z daleka.
- Ja też się cieszę...- Wymruczałam pod nosem. Chciałam Ci przedstawić mojego chłopaka Kastiela, oraz przyjaciół- Powiedziałam do kobiety.
- Zaraz, zaraz! Jakiego chłopaka? Pytała zdziwiona.
- No tak mamo, CHŁOPAKA! Dobrze usłyszałaś.
- Wrócimy jeszcze do tego tematu.
- Chyba mnie nie lubi- wyszeptał Kastiel.
- Ona nawet siebie nie lubi.
Weszliśmy do środka. Piękny hol z witrażami, okazałe schody prowadzące na piętro. Wszystko prezentowało się rewelacyjnie.
- Miki, przedstawiam Ci twoje przyrodnie rodzeństwo. Powiedziała mama. To jest Nataniel i Amber. Mam nadzieje, że się polubicie.
- Amber?! Wykrzyczałam
- Miki?! Mówił Nat.
- Wy?! Pytali wszyscy.
Zrobiło się niezłe zamieszanie.
To niemożliwe! Chciałam, by to wydarzenie okazało się tylko sennym koszmarem.
Zamknęłam oczy, następnie spojrzałam raz jeszcze. Nie, jednak to nie sen.
- Amber, oprowadź gości, Ja muszę przywitać się z twoim ojcem. Powiedziała rodzicielka i poszła w nieznanym mi kierunku.
- To jest jakiś żart tak!? Zaraz wyskoczą z kamerą i wykrzyczą ''Mamy Cię''! Dobra,  możecie wyjść, dowcip się wam udał- Mówiłam.
- To nie jest dowcip. Najpierw kradniesz mi chłopaka, a teraz Ojca? Krzyczała blondynka.
Widać to u was rodzinne.
- Amber, nie byliśmy razem, nikt Ci nikogo nie kradnie jak to określiłaś! Sami jesteśmy w szoku. Odpowiadał Kastiel.
- Ja tego tak nie zostawię! Musze porozmawiać z Ojcem! Nataniel! idziemy- Wrzeszczała blondynka.
Staliśmy zupełnie sami na środku wielkiego holu. Nie wiedzieliśmy co dalej.
- Przepraszam, szukam panienki Rosslet- Usłyszałam głos pokojówki.
- To Ja, ale nie nazywaj mnie ''panienką'' Mów mi Miki- Uśmiechnęłam się do kobiety.
- Ale Ja tak nie mogę... to zakazane- Jąkała się kobieta.
- Nikt się o tym nie dowie, Wiesz może gdzie są nasze pokoje?
- A ch tak, bardzo przepraszam panienko! Znaczy Miki. Zapraszam na górę, waszymi bagażami ktoś się zaraz zajmie.
Znajdowaliśmy się na piętrze. Po prawej jak i po lewej stronie znajdowały się długie korytarze.
 Po prawej znajdują się sypialnie chłopców, a po lewej dziewczyn.  I tak oto rozstaliśmy się z naszymi chłopcami i skierowałyśmy się do pokoi.
Każdy z nas miał osobny pokój. Mój miał duży balkon z pięknym widokiem na ogród, oraz inne posiadłości. Położyłam się na łóżku. Ze zmęczenia zasnęłam.
- Miki, kochanie, musimy porozmawiać- Obok mnie siedziała mama.
Natychmiastowo wstałam i usiadłam obok niej.
- Kochanie, nie wiem jak mam Ci to powiedzieć...
Była przerażona. Zaczynałam się bać.
- Mamo, co się dzieje?
- Kastiel to twój chłopak. Cieszę się twoim szczęściem, nawet nie wiesz jak bardzo. Niestety Amber rozmawiała z Antonio. Bardzo się wściekł, kiedy dowiedział się że odbiłaś jej chłopaka.
- Co?! Mamo! Oni nie byli razem, Amber to sobie wszystko wymyśliła! Mój ton się podnosił.
- Nawet jeśli mówisz prawdę, Antonio nie zaakceptuje Cię dopóki nie przeprosisz Amber i nie zerwiesz z Kastielem...
- Mamo! Nie zrobię tego rozumiesz?! Nikt nie ma prawa mieszać się w moje życie!
- W takim razie, nie możesz uczestniczyć w ceremonii ślubnej. Przykro mi. Odpowiedziała i tak po prostu wyszła z pokoju.
Zaczęłam płakać. Myślałam, że pomimo charakteru mamy, zawsze będzie mnie bronić. Pomyliłam się.
Usłyszałam cichutkie pukanie. Kastiel wszedł do pokoju.
- Wszystko słyszałem. Powiedział.
Usiadł obok mnie i siedzieliśmy w ciszy. Nie mieliśmy pojęcia jak wybrnąć z tej wręcz durnej sytuacji.
- Mam pewien pomysł- Odpowiedział po chwili namysłu.
Jaki? Tylko nie mów mi że...
Chłopak siedział w milczeniu, nawet na mnie nie spojrzał.
- Tak będzie najlepiej dla wszystkich, przepraszam.
Wyszedł z pokoju. Czy to właśnie oznaczało zerwanie?
Chciałam wybiec na korytarz, niestety moje kule wszystko mi utrudniały. Kiedy wyszłam już z pokoju nigdzie go nie było. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać.
Nie byłam zakochana w Kastielu, ale na tyle zauroczona jego osobą, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić...


PS: Strasznie przepraszam że taki krótki, mam teraz tyle na głowie Czasami rozdziały będą opóźnione, za co jeszcze raz bardzo przepraszam. Mam tyle pomysłów, a nie wiele czasu i zaczynam się denerwować tym faktem. Jeszcze organizacja Sylwka... istny koszmar.  Następny rozdział postaram się dodać w Nowy Rok. 
Życzę wszystkim udanego sylwestra i szampańskiej zabawy do rana <3
Pozdrawiam Harry 















5 komentarzy: