czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział V ''Plan Działania, Rozczarowanie, Ból''

Kiedy spojrzałam na wyświetlacz telefonu zobaczyłam dwa połączenia nieodebrane od mamy. Była godzina 5.00 nad ranem.  Musiałam mieć na prawdę mocny sen. Obok siebie zobaczyłam nie skończoną piosenkę. Przeczytałam ją ponownie. Początek był rewelacyjny. Nie sądziłam że kiedykolwiek będę wstanie wyrazić to co czuję w kilku słowach:


His little whispers.                                               (Jego ciche szepty)
Love Me. Love Me.                                            (Kochaj mnie, kochaj)
That's all I ask for.                                              (Tylko o to cię proszę)
Love Me. Love Me.                                            (Kochaj mnie, kochaj)
He battered his tiny fists to feel something.       (Poobijany swoimi małymi pięściami by poczuć coś)

Nad resztą należało popracować. 
- Zrobię to w szkole- Pomyślałam. W końcu do czegoś musiała służyć sala muzyczna. Postanowiłam wstać. 
Poszłam do łazienki. Wzięłam relaksacyjną kąpiel, zrobiłam makijaż i wysuszyłam włosy, które wyprostowałam. Założyłam czarną sukienkę podcinaną pod dekoltem i białe glany. Oczywiście do tego zestawu nie mogło zabraknąć pieszczochy i kochanej torby z naszywkami. Narzuciłam na siebie jeansową katanę i byłam gotowa.  Miałam jeszcze dość sporo czasu na zjedzenie śniadania. Następnie umyłam zęby i powędrowałam do kochanego samochodu. Odpalił bez większych wysiłków. 
Dziwnie się czułam wchodząc do szkoły. Osoby, których kompletnie nie znałam witały się ze mną, gratulowały nieziemskiej imprezy i pytały o powtórkę.  Za wiele nie odpowiadałam, tylko grzecznie się uśmiechałam i odchodziłam. 
Dzisiejszym celem było unikanie Kastiela. Czułam się tym zażenowana. Dziękowałam  za to, że Lysander przeszkodził nam w pocałunku. Nie mogłabym teraz na siebie spojrzeć z powodu wyrzutów sumienia. 
Wyszłam na dziedziniec. Zobaczyłam Lysa. Podeszłam się przywitać. 
- Hej piękna! Wyspałaś się? Zapytał 
- I to jeszcze jak!
- Cieszę się! To znaczy że nie będziesz miała powodu mi odmówić- Odpowiedział 
- Lysander? Czy to coś kombinujesz ? Doskonale znam ten wyraz twarzy. Czego chcesz?
- Nic konkretnego, chciałem Cię zaprosić na próbę zespołu. Poznałabyś wszystkich członków. 
- Jasne! Już dawno nie słyszałam twojego głosu. Kiedy jest próba? Zapytałam. 
- Dzisiaj po zajęciach. Chodź, przedstawię Cię  znajomym. Uśmiechał się przy tym tak promiennie, że nie byłam w stanie mu odmówić. 
Podeszliśmy bliżej do nie znanej grupy. 
- Witam! Chciałem Wam koniecznie przedstawić moją przyjaciółkę z dzieciństwa!
Miki poznaj Alexa- naszego basistę, Ronalda- perkusistę. A to jest Violetta, dziewczyna Alexa. 
Przywitałam się ze wszystkimi. 
- Lysander? Zapytałam niepewnie. To jest cały skład zespołu?
- Jeszcze Kastiel. Gra na  gitarze prowadzącej. 
 Nie! To koszmar. Kastiel również należał do zespołu. Przypomniała mi się obietnica, którą sobie złożyłam. Miałam go za wszelką cenę unikać. Jak to zrobić, skoro zostałam zaproszona na próbę? 
Wycofać się nie mogłam. Źle by to o mnie świadczyło. Jedynym rozwiązaniem było po prostu się do niego nie odzywać. 
Zadzwonił dzwonek. Weszłam do budynku i skierowałam się do klasy, gdzie miała odbywać się lekcja chemii. Uwielbiałam ten przedmiot. Poczułam że na kogoś wpadam. To była dziewczyna którą próbowałam przegonić z mojego pokoju, podczas trwania domówki. 
- Uważaj jak chodzisz! Usłyszałam 
- Przepraszam, spieszyłam się. 
Dziewczyna była na prawdę piękna. Długie kręcone blond włosy, niebieskie oczy. Ubrana była rewelacyjnie. Myślę, iż miała  ogromne powodzenie u mężczyzn. 
Zebrałam swoje rzeczy i natychmiast pobiegłam dalej, tym razem uważając. 
Weszłam do klasy. Nauczyciel spojrzał na mnie wrogim wzrokiem. 
- Panno Rosslet! Spóźniła się pani! 
- Przepraszam, to się już nie powtórzy. 
- Dobrze zajmij miejsce w środkowym rzędzie. Wypowiedział surowo nauczyciel. 
Przypadło mi siedzieć z Violettą. Miałyśmy szansę na lepsze poznanie się. Podczas robienia doświadczenia do klasy wszedł Kastiel. 
 Aż tak się stęskniłeś, że postanowiłeś przyjść na lekcję ? Powiedział zbulwersowany nauczyciel.
- Panie profesorze! Za Panem zawsze! 
Zastanawiało mnie czemu nauczyciele tak go traktują. Po pokazie na matematyce śmiem twierdzić, iż Kastiel to inteligentny chłopak, więc dlaczego opuszczał lekcje ? Usłyszałam wibracje. Spojrzałam na ekran telefonu. To znowu była mama. 
- Miki! Violetta mnie lekko popychała 
- Przepraszam. Na czym skończyłyśmy?
- Zrób obliczenie. Usłyszałam 
Chemia dobiegła końca. Wszyscy wyszliśmy z klasy. 
- W porządku? Na chemii byłaś jakby nieobecna- Zapytała Violl
- Tak, przepraszam, po prostu zastanawiałam się nad pewnymi sprawami. 
- Jeśli coś Cię dręczy to śmiało.
- Dziękuję, na prawdę to mało istotne. Wymusiłam uśmiech. 
Znalazłyśmy się na stołówce. Nie miałam apetytu, poprosiłam tylko o sok pomarańczowy.
- Miki! Chodź tutaj!- zawołał Lysander.
Dosiadłam się do nowo poznanych osób i tak o to spędziłam przerwę w milczeniu. 
- Jesteś nieobecna. Co się stało? zapytał Lys
Za dobrze mnie znał. Wiedział kiedy mnie coś dręczy.
- To przez telefon od mamy. Zastanawiałam się czego ode mnie chce.  
- Skoro dzwoni, to pewnie się o Ciebie martwi. Chodź, zadzwonisz do niej teraz.
Złapał mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz.
Wykręciłam numer do mamy.  Po chwili usłyszałam jej aksamitny głos. 
- Myślałam że już nigdy nie odbierzesz! Mam dla Ciebie niespodziankę! Powiedziała.
- Mamo, mam Ci tyle do opowiedzenia, kiedy do mnie przyjedziesz?
- Kochanie nie prędko! Jestem teraz w Hiszpanii na romantycznych wakacjach z moim narzeczonym. To jest właśnie jedna część niespodzianki! BIERZEMY ŚLUB! 
- Mamo, ale jak to?! Przecież znacie się zaledwie miesiąc! Odkrzyknęłam 
- Jestem zakochana! Nic mnie nie powstrzyma. Ślub odbędzie się za 2 tygodnie. Przyjedziesz prawda? Zależy mi na tym, żebyś była obok... Aaa to jeszcze nie koniec! 
Po zajęciach jedź do salonu samochodowego. Znajduje się jakąś godzinę od twojego domu. 
Nie powinnaś się zgubić. W końcu to jedyny salon samochodowy w okolicy. 
Muszę już kończyć, jakby nie było u Nas jest noc. Kocham Cię, dobranoc!
- Ale mamo!
Rozłączyła się. 
Patrzyłam na Lysa i nie miałam pojęcia co mu powiedzieć. Byłam w szoku. Mama zawsze była szalona. Nie sądziłam, że do tego stopnia. Nigdy nie interesowała się zdaniem innych, nawet własnej córki. Nie poznawałam jej.
- Co się stało?! 
- Lysander... moja mama wychodzi za mąż, za faceta którego zna miesiąc. Zaprosiła mnie na ślub, który odbywa się za 2 tygodnie. Nie chcę tam jechać. 
Chyba nie do końca wiedział co powiedzieć. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. 
Nie chciałam płakać, bynajmniej nie przez nią. Chyba nigdy tego nie zaakceptuje. 
Przytuliłam się do przyjaciela. Rozkleiłam się, jak małe dziecko. Tęskniłam za nią, bardzo. Niestety była tak wszystkim podekscytowana, iż nie interesowała się moim usamodzielnieniem. Czasami miałam wrażenie, że jej przeszkadzam. 
- Słońce! Pojadę tam z tobą. 
- Jesteś pewny, że chcesz tam być?
- Jesteśmy przyjaciółmi, nie zostawiłbym Cię w potrzebie. Wszyscy pojedziemy.
- Jesteś kochany.  
Przytuliłam się mocniej. Bardzo cieszyłam się z jego obecności. Nie darowałabym sobie gdybym straciła takiego przyjaciela. 
Kiedy już się uspokoiłam poszłam na dalsze lekcje. Nie potrafiłam się skoncentrować.
Po ostatnich zajęciach wyszłam na korytarz. Lysander złapał mnie za ramię i prowadził mnie w głąb korytarza. 
- Gdzie idziemy? Zapytałam 
- Na próbę!
Na śmierć zapomniałam. Za dużo emocji jak na dzisiejszy dzień. 
Schodziliśmy po schodach w dół. Przed sobą ujrzałam duże, masywne drzwi. Kiedy weszliśmy do środka, zobaczyłam rozstawione instrumenty. Pomieszczenie nie należało do specjalnie dużych. To była piwnica. 
Wszyscy już na nas czekali. 
- Dlaczego ćwiczycie w piwnicy, kiedy dostępna jest sala sala muzyczna? Zapytałam 
- Kochana Pani dyrektor nie toleruje naszej muzyki więc nie mamy tam wstępu- Odpowiedział Ronald. 
- Z resztą... Tutaj panuje lepsza akustyka- Dodał Alex
-Zaczniemy w końcu ?- Bulwersował się Kastiel.
Usiadłam sobie na kanapie i wsłuchiwałam się w dźwięki instrumentów. Wokal Lysa zmienił się od czasu, kiedy ostatni raz go słyszałam. Był bardziej dojrzały, męski. Po całym ciele przechodziły mnie dreszcze.
 Miałam okazję całkowicie się zrelaksować. 
.Nastąpiła przerwa. Ogłosiłam wszystkim że na chwilkę wychodzę. Udałam się na dziedziniec. 
Sięgałam do torby po paczkę papierosów...
- Dzisiaj Ja częstuję- To był głos Kastiela. 
- Podziękowałam i wyjęłam jednego z paczki. 
Powietrze było chłodne. Zanosiło się na deszcz. Szybko skończyliśmy i wróciliśmy do piwnicy. 
Chłopcy zaczęli się kłócić. Z tego co usłyszałam poszło o kolejną zwrotkę  piosenki.
- Miki! , może ty nas zainspirujesz- Usłyszałam 
- Ja?! Przecież się na tym nie znam. 
- Dobra, dobra! Nie bądź już taka skromna. Powiedział Lysander. 
Alex podszedł do mnie z kartką. Napisany był tam tekst piosenki.. 
- Jaka może być 2 zwrotka ? Mówiąc to podał mi długopis. 
I zwrotka piosenki brzmiała:

Hit dirt, shake tree                          (Zalicz upadek, wstrząśnij drzewem)
Split sky, part sea                            (Pęknięta skała, częścią morza)
Strip smile, lose cool                        (Zedrzyj uśmiech, strać opanowanie)
Bleed the day and break the rule    (Wykrwaw dzień i łam zasady)
Live, win, dare, fail                          (Żyj, wygrywaj, ryzykuj, przegrywaj)
Eat the dirt and bite the nail            (Łykaj brud, okiełznaj pazur)

 Then make me miss you                 (Potem spraw, abym za tobą tęsknił)

So wash your face away with dirt    (Zmyj twarz błotem)
It don't feel good until it hurts         (Nie będzie dobrze dopóki nie zaboli)
So take this world and shake it        (Weź ten świat i wstrząśnij nim)
Come squeeze and suck the day      (Z każdego dnia wyciśnij co się da)
Come carpe diem, baby                    (chwytaj dzień, kochanie)

Pisanie drugiej zwrotki zajęło mi około 10 minut. Brzmiała ona:

Sink teeth, all mine                           (Zatop zęby, wszystkie moje)
Stoke fire, break neck                      (Rozpal ogień, złam szyję)
Suffer through this, cheat on death  (Cierp przez to, oczekuj śmierci)
Hug the curve, lose the time             (Przygarnij wygięcie, strać przez to czas)
Tear the map and shoot the sign       (Podrzyj mapę, zniszcz znak)

- Dalej możecie śpiewać to co już macie i powinno wyjść logicznie. Powiedziałam. 
- Dobra jesteś! Lys! Musisz Ją częściej przyprowadzać. 
- Wiem- odpowiedział Lysander szeroko się uśmiechając. 
I tak o to próba trwała dalej bez zbędnych konfliktów. 



















2 komentarze:

  1. Napisz więcej proszeeeee. To takie ciekawe ;) ;D Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, trochę nadrobiłaś po ostatnim poście. To było lepsze. Mam nadzieję, że im dalej tym lepiej!

    OdpowiedzUsuń