Było wcześnie rano. Nie pamiętam momentu powrotu do domu. Obudziłam się na swojej kanapie w salonie. Całe szczęście że to sobota. Nie musiałam się spieszyć, a najważniejsze! Mogłam w końcu siedzieć w domu nigdzie nie wychodząc. Miałam czas na relaks.
Postanowiłam wstać. Na zegarku widniała godzina 11.00. Poszłam do łazienki. Wyglądałam okropnie. Rozmazany makijaż, poplamiona sukienka. Długo nie myśląc zdecydowałam się na relaksującą kąpiel. Leżąc w wanie cały czas przed oczami miałam obraz Kastiela, powtarzającego, iż jestem jego kolejną zabawką. Po części to moja wina. Przecież wcale nie musiałam uczestniczyć w tej farsie. Należało to wszystko zakończyć, gdybym tak postąpiła nie poczułabym się jak ostatnia idiotka.
- Ach! Kretynka ze mnie! Wykrzyczałam.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Nie ma mnie dla nikogo!
- Otwórz! To ja Lysander. Powtarzał głos.
Nie mając innego wyboru, wyszłam z wanny, narzuciłam szlafrok i poszłam otworzyć drzwi.
- Lys, nie mam ochoty na gości- Powiedziałam
- Nie interesuje mnie to, o wszystkim wiem. Dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy, mam dla Ciebie niespodziankę.
- Czy to koniecznie, nie mam nas... Chłopak mi przerwał.
- Konieczne, szykuj się i idziemy na miasto.
- Rozgość się- Mówiąc to wracałam do łazienki i postanowiłam dokończyć swoją kąpiel. Po 30 minutach byłam już gotowa. Ubrałam się w krótkie spodenki, trampki i białą koszulkę na ramiączkach.
To gdzie idziemy?
- Najpierw sklep Leo.
Po 20 minutach byliśmy już w centrum handlowym.
- Miki! Wykrzyczał Leonard. Podszedł do mnie się przywitać.
- No dobra, czas na metamorfozę- Powiedział Lysander.
- Na co? Chyba źle usłyszałam.
- Idź do przebieralni. Rozkazał Leo.
Nie mając innego wyjścia ruszyłam tam gdzie mi nakazano.
- Przymierz to, potem to- Usłyszałam
Ktoś wrzucił mi ciuchy do środka. Nie powiem, podobały mi się, niestety z ceną było gorzej. Przymierzyłam pierwszy zestaw. Składał się on z czerwonej, obcisłej sukienki, czarnych butach na platformie i czarnej ćwiekowanej kurtki. Postanowiłam się pokazać.
- Idealne! Okręć się kilka razy.
- Tak, to do Ciebie pasuje- Powiedział Lysander.
- Ale..
- Nie ma ''ale''! Przymierzaj dalej
Drugi zestaw składał się z czarnej sukienki, bardziej luźniej bez pleców. Doskonale było widać mój tatuaż. Do tego czerwone buty na koturnie i czerwone dodatki.
- Jak na moje oko to pasuje do niej idealnie każdy zestaw- Odrzekł Leo
- Rewelacja! Nie przebieraj się! Leo ten pierwszy zapakuj.
- Co?! Ale to jest za drogie! Wypowiedziałam
- Nieistotne!
- Lys! nie możesz za mnie....
- Mogę i chcę! Taka przyjacielska przysługa- Przerwał mi.
- Zawsze wszyscy mi przerywacie! Mogę w końcu mieć własne zdanie?! Zbulwersowałam się. Nie mogę mieć ty rzeczy bo mnie nadzwyczajnie na nie nie stać. Możecie to pojąć!
- Ok dobra... Mam pomysł. Dostaniesz te ubrania pod warunkiem zareklamowania ich. Mówił Leo.
- Co masz na myśli?
- Zrobimy Ci kilka zdjęć, które posłużą jako reklama. W ten sposób uczciwie na nie zapracujesz, a ja zwiększę dochody, co to na to?
Propozycja Leonarda zrobiła na mnie wrażenie. Zgodziłam się.
- Załatwię fotografa i dam Ci znać. Dopowiedział.
- No widzisz! Zawsze jest jakieś wyjście, a teraz chodź już bo się spóźnimy- Poganiał mnie Lysander.
- Gdzie się spóźnimy?
- Kolejna niespodzianka. Chodź już.
Pożegnałam się z Leo, podziękowałam i tak o to w nowych ubraniach pognałam za Lysem. Co tym razem wymyślił mój przyjaciel?
- Jedziemy na lunch? Trochę zgłodniałem.
Faktycznie, była już godzina 13.00 Sama zrobiłam się głodna.
- Dokąd? Zapytałam
- Znam takie fajne miejsce.
Białowłosy zatrzymał się przy ''Sushi Bar'' W środku było bardzo przytulnie i orientalnie.
- Jadłaś kiedyś Sushi?
- Nie miałam okazji. Odpowiedziałam
Zajęliśmy stolik i złożyliśmy zamówienie. Czekając na posiłek postanowiłam zadać Lysowi nurtujące mnie pytanie.
- Kto Ci powiedział o mojej rozmowie z Kastielem?
- Czy to ważne?
- Dla mnie bardzo ważne. Proszę powiedz mi.
- Może tego nie zauważyłaś, ale niedaleko was znajdował się mój przyjaciel, który wszystko słyszał
- Przyjaciel? Znam go? Zapytałam lekko skołowana.
- Nie znasz. Więcej nie mogę Ci zdradzić, był dziwnie tajemniczy.
Po chwili doszedł do nas kelner z naszym zamówieniem. Sushi było przepyszne! Rozmawialiśmy, wspominaliśmy stare czasy. Było na prawdę miło.
- No dobrze, teraz czas na prawdziwą niespodziankę. Uśmiechał się chłopak.
Jechaliśmy 30 minut. Nie miałam bladego pojęcia, co też zaplanował.
Zatrzymaliśmy się przed wieżowcem.
- Co my tutaj robimy?
Przed wejściem były tłumy. Wydawało mi się że miała tam trwać jakaś gala.
- To jest właśnie ta niespodzianka. Mój przyjaciel wrócił z trasy koncertowej i nie ma partnerki na imprezę, która odbywa się na dachu. Odruchowo spojrzałam w górę.
- Wysoko! Lys, przecież Ja go nawet nie znam! Wysyczałam do chłopaka.
- Ja też tam będę, zaprosiłem Kim.
- Spotykasz się z Kim?
- Tak, chyba, nie wiem. Widać było rumieńce na jego twarzy.
Weszliśmy do budynku przez tylne drzwi. Ochroniarz był poinformowany o całej sytuacji. Zaprowadził nas do windy. Wjechaliśmy na ostatnie pięto. Drzwi się otworzyły i znaleźliśmy się na dachu.
- Cześć Wam! Usłyszałam. To chyba właśnie był ''tajemniczy'' przyjaciel Kastiela.
- Miki poznaj Bena.
Uśmiechnęłam się i podałam rękę na przywitanie. Chłopak był nieziemsko przystojny. Brązowe włosy do ramienia, piękne błękitne oczy, dobrze zbudowany. Ubrany był w czarną, luźną koszulkę na ramiączkach z napisem '' Led Zeppelin '', oraz czarne spodnie. Miał dwa kolczyki w wardze. Mogłabym tak spoglądać na niego przez całe życie.
- To ja was zostawiam samych- Powiedział Lys. Zobaczyłam jak podchodzi do Kim i namiętnie ją całuję.
- Napijemy się czegoś? Zapytał Ben.
- Z miłą chęcią- Odrzekłam i ruszyliśmy w kierunku baru.
Na dobry początek zaczęliśmy szampanem, potem kilka Maritini a na sam koniec Jack Daniel's.
- ''Led Zeppelin'' To twój ulubiony zespół? Zapytałam.
- Tak, uwielbiam ich.
- A teraz prosimy nasz zespół '' Asking Alexandria'' Brawo dla chłopaków.!
- Przepraszam Cię ale musimy zagrać kilka piosenek. Chłopak zostawił mnie przy barze. Byłam w szoku. Nie miałam pojęcia że właśnie rozmawiam, jak się później okazało gitarzystą zespołu. Chciałam zapaść się pod ziemie. Po zakończeniu występu podeszłam do Bena.
- Strasznie przepraszam, jest mi tak głupio- Mówiłam
- Ejeje! Cieszę się, że mnie nie rozpoznałaś. Nie masz za co przepraszać- Uśmiechał się chłopak. Chyba się jakoś dogadamy. Objął mnie w pasie i poszliśmy dalej pić.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Okazało się, że mamy podobny gust muzyczny, a nawet byliśmy na tych samych koncertach.
- A pamiętasz koncert Suicide Silence w Londynie rok temu? Było świetnie, i ta impreza z zespołem po koncercie! Wtedy wpadłem na jakąś dziewczynę i razem spadliśmy ze schodów.
- Czekaj, czekaj, miała może niebieskie włosy? Zapytałam
- No tak, skąd wiesz? Odrzekł chłopak
- To byłam Ja!
Zaczęliśmy się śmiać.
- Swoją drogą niebieskie włosy do Ciebie za nic nie pasowały.
- To była pomyłka u fryzjera. Miałam mieć czerwone włosy.
- Lepiej pozostań przy naturalnych. Wyglądasz bardzo ładnie. Mówiąc to gładził mnie po głowie.
- Słuchaj... może chciałabyś jutro zrobić sobie ze mną małą przejażdżkę? Pokazałbym Ci fajne miejsce. Kontynuował Ben.
- Czemu nie. Odpowiedziałam.
Wymieniliśmy się numerami telefonu.
- Miki! pomocy! Kim jest kompletnie pijana- Usłyszałam zmartwiony głos Lysa.
- Gdzie jest? Zapytałam
- Tam! Wskazał mi miejsce gdzie teoretycznie powinna znajdować się Kim. Niestety w praktyce jej tam nie było.
- Cholera jasna! Gdzie ona poszła?! Krzyczał Lysander.
- Spokojnie, znajdziemy ją! Miki, sprawdź w toalecie, Ja poszukam tutaj a Ty Lysander idź na zewnątrz może jest przy samochodzie. Mówił Ben.
Pobiegłam do toalety. Niestety nikogo tam nie było. Wychodząc wpadłam na Bena, który również jej nie widział.
Wyszliśmy przed budynek. Zapomnieliśmy o paparazzich. Zaczęli do nas podbiegać, zadawać głupie pytania, od jak dawna jesteśmy parą, robili zdjęcia. To było straszne. Nie sądziłam że zespół ten jest tak bardzo znany.
Udało nam się dobiec do samochodu Lysa. Siedział w środku. Kim słodko spała na tylnych siedzeniach. Ulżyło nam. Kamień spadł mi z serca. Dookoła otoczyli nas paparazzi. Nie mając innego wyjścia z sytuacji Ben postanowił jechać z nami.
Dobrze że Lysander nic nie pil i mógł prowadzić. Przez całą drogę powrotną byliśmy śledzeni. Brunet wykonywał telefony, jak się domyśliłam do członków zespołu, oraz do swojego manager' a.
Lys jechał okrężną drogą. Udało nam się ich zgubić. Pojechaliśmy do mojego domu. Chłopcy wnieśli śpiącą Kim do mojego pokoju, a ja zamknęłam drzwi.
- Zobaczymy się jeszcze? Zapytał brunet wychodząc.
- W końcu obiecałeś mi przejażdżkę.
Wymieniliśmy uśmiechy i się pożegnaliśmy.
Była godzina 2.00 w nocy. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się w pokoju gościnnym.
- Dziękuję Lys- Wyszeptałam i szybko zasnęłam.
PS: Za błędy bardzo przepraszam. Rozdział pisałam szybko i nie miałam czasu sprawdzić. Co do samego pisania... strasznie był chciała rozwinąć dalej akcję. Mam świetne pomysły, jednakże mam za mało czytelników. Próbowałam już wszędzie ''zareklamować'' bloga, chyba z marnym skutkiem. Nie ukrywam, ze przydałaby mi się pomoc. Dzięki za komentarze. To bardzo miłe. Życzę wszystkim Wesołych Świąt ;* Pozdrawiam: Harry ; )
Archiwum bloga
-
▼
2012
(12)
-
▼
grudnia 2012
(12)
- Roździał I ''Przeprowadzka''
- Roździał II ''Nowa szkoła''
- Roździał III ''Impreza''
- Roździał IV ''Poczucie Bezsilności''
- Rozdział V ''Plan Działania, Rozczarowanie, Ból''
- Rozdział V część II '' Plan Działania, Rozczarowan...
- Rozdział VI ''Urodziny''
- Rozdział VII ''Wszystko przed nami...''
- Rozdział VIII '' Przyjaźń, czy coś więcej? ''
- Rozdział IX ''Dramatyczny rozwój sytuacji''
- Rozdział X '' Wyjazd'
- Rozdział XI '' Rozstanie''
-
▼
grudnia 2012
(12)
-
►
2013
(17)
- ► stycznia 2013 (5)
- ► lutego 2013 (8)
- ► marca 2013 (3)
- ► lipca 2013 (1)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Masz nieziemski talent ;) Pisz dalej, czytelnicy to nie problem. Podoba mi się blog dlatego pozwolę sobie zareklamować go na moim blogu: bicz-plis.pinger.pl :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Kasią Inez ;)
OdpowiedzUsuńJesteś świetna. Nie rezygnuj bo cię Kiki dorwie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie daj z siebie wszystko :3 naprawde świetnie Ci idzie :P
OdpowiedzUsuńSuper notka :*
OdpowiedzUsuńZabieram się za czytanie następnej!
Powinnaś pisać książki!!!
OdpowiedzUsuńDobrze! A może dobrze, bo czytam i zaczynam pić wino? Ha, pełna klasa! ALE. BEN. On powinien zniknąć. JUŻ TERAZ ZARAZ.
OdpowiedzUsuńŁał piszesz niesamowite historie nie rezygnuj z tego ;) nie mogę się doczekać następnych rozdziałów ;)
OdpowiedzUsuń