poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział VIII '' Przyjaźń, czy coś więcej? ''

Stałam na klifie. Chciałam się zabić. Coś mnie do tego zmuszało. Było tak pięknie, słońce dopiero co wschodziło, fale rozbijały się o skały. Ruszyłam przed siebie. Ktoś do mnie podbiegł, nie widziałam jego twarzy. Przytulił mnie mocno do siebie.
- Proszę nie rób tego- Chłopak szeptał mi do ucha. Cieszyłam się z jego obecności, najpewniej musiał być dla mnie kimś bardzo ważnym.
Obudziłam się. Za oknem świeciło słońce. Zapowiadał się piękny dzień. Przypomniałam sobie o wczorajszym spotkaniu z Benem. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Rozpoczęły się moje przygotowania do ''randki'', chyba tak to mogłam nazwać. Trwało to dwie godziny. Nie miałam pojęcia w co się ubrać. 
- Stawiam na jasne rurki, białą,zwiewną koszulkę w czerwone serduszka i czarne baleriny- Mówiłam do siebie.
Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Dawno nie wyglądałam tak dziewczęco i naturalnie.
Weszłam do swojego pokoju, jednak Kim już nie było. Zostawiła tylko kartkę na łóżku, że dziękuję za pomoc i gościnę. Była godzina 15.00. Siedziałam w salonie i czekałam na telefon. Włączyłam telewizor.
Skakałam z kanału na kanał, kiedy zobaczyłam wiadomości z wczorajszej imprezy. Prezenter potwierdzał że gitarzysta ''Asking Alexandria'' ma nową dziewczynę. Pokazano nawet nagranie jak razem wsiadaliśmy  do samochodu. Głośno się z tego śmiałam.
Zadzwonił telefon. Odebrałam podekscytowana.
- Halo?
- Gotowa na wycieczkę? Usłyszałam
- Już od 3 godzin.
Brunet zaczął się śmiać.
- Królewno, za 30 min jestem u Ciebie. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia.
Odłożyłam telefon. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
- Szybki jesteś! Powiedziałam, otwierając.
- Nie spotykasz się z nim, prawda?!
- Kastiel?! Co ty tutaj robisz?!
Chłopak lekko mnie odepchnął, wszedł do środka i zamknął drzwi.
- Powiedz mi, że to co widziałem w wiadomościach to nie prawda! Krzyczał
- Owszem, prawda!
- Nie możesz! Wściekał się czerwonowłosy.
- Za to ty mogłeś?! Mój głos się uniósł. Nie jestem niczyją, zabawką, własnością, będę robić to co chcę.
- On chce Cię wykorzystać! Powiedział spokojniej.
- Co ty możesz o tym wiedzieć?!
Chłopak złapał mnie mocno za biodra i przyciągnął do siebie. Zaczęliśmy się namiętnie całować.
W końcu udało mi się wydostać z jego uścisku.  Uderzyłam go w twarz. Za bardzo mnie poniosło.
- Kastiel... przepraszam, Ja nie chciałam.
- Zaufaj mi proszę, wszystko Ci kiedyś wyjaśnię, tylko nie spotykaj się z nim. Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł.
O czym to mogło świadczyć? Co się dzieje do jasnej cholery! Przeklinałam w myślach.
Po raz kolejny usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam pewna, że Kastiel chce mi wszystko wyjaśnić. Ale to nie był on. Czułam się zawiedziona.
- Coś się stało? Twój wyraz twarzy nie jest zachwycony moim widokiem- Powiedział smutno Ben.
- Pewnie że się cieszę- Wymusiłam uśmiech i przytuliłam się na przywitanie do chłopaka. Za jego plecami zauważyłam Harley' a  Davidson.
- To twój motocykl? Zapytałam niepewnie.
- Na przejażdżkę nie zabiorę Cię byle czym.
Wyszliśmy przed dom. Chłopak podał mi kask i nakazał założyć. Wsiadłam na motor.
- Boje się- Wyszeptałam mu do ucha.
- Jesteś bezpieczna.
Odpalił silnik. I wyruszyliśmy według mnie ostatnią podróż życia. Przed oczami miałam czarne obrazy wypadku, mojej śmierci.
- Możesz już mnie puścić, jesteśmy na miejscu- Powiedział brunet.
- Tak szybko? Ile jechaliśmy?
- Godzinę moja droga.  Usłyszałam w odpowiedzi.
Przed nami był klif. Wyglądał dokładnie jak z mojego snu. Jedyną różnicę stanowiło słońce, które powoli zachodziło. Widok był fantastyczny. Chłopak złapał mnie za rękę i spacerowaliśmy wzdłuż spadu. Stopniowo schodziliśmy w dół. Przed sobą zobaczyłam stolik dla czterech osób.
- zaprosiłeś kogoś jeszcze? Zapytałam
- Tak, moją przyjaciółkę z chłopakiem, nie masz nic przeciwko?
- Nie, nie. 
Może to i dobrze że nie będziemy sami? Rozmyślałam.
Zajęliśmy miejsca. Przystojny brunet cały czas trzymał mnie za rękę. Czekaliśmy na resztę towarzystwa.
- O już idą- Usłyszałam
Na wprost zobaczyłam nikogo innego jak Kastiela, najprawdopodobniej z Amber. Trzymali się za ręce. Amber było bardzo roześmiana, natomiast Kass, jakby nieobecny. Kiedy na mnie spojrzał nie mógł uwierzyć własnym oczom. Był wściekły. 
- Czego on ode mnie oczekuje?! Zakazuje mi się spotykać z kimkolwiek a sam ma dziewczynę! Powtarzałam w myślach.
- Ben! Tak się cieszę że Cię widzę- Mówił słodki głosik.
- Amber! Jak zawsze piękna!
Przytulili się na przywitanie.
- Proszę, poznaj moją dziewczynę Miki- Powiedział.
- Jaka dziewczyna?! Zbulwersowałam się.
Łagodnie wstałam podałam dziewczynę rękę.
- Nie jestem jego dziewczyną, miło mi Ciebie poznać.
- yyy... Cześć- Usłyszałam w odpowiedzi. Nawet nie podała mi ręki. Najwidoczniej cechowała Ją bardzo wysoka ''kultura osobista''.
- Kastiel przywitaj się! Rozkazała dziewczyna.
- My się już znamy- Wymruczał.
Zasiedliśmy do stołu. Amber i Ben namiętnie prowadzili dyskusję. Natomiast Ja i Kastiel siedzieliśmy cicho, spoglądając od czasu do czasu na siebie.
- To co, Wina? Zapytał brunet.
- Z chęcią! Kastiel, podaj kieliszki! Mówiła Amber.
Kastiela znałam od tygodnia. Jednakże wiedziałam o tym, że nie przyjmuje rozkazów. Nie znosił tego.
Zrobił tylko krzywą minę i wykonał polecenie. Czułam się zażenowana. Jak ona mogła tak nim pomiatać?! Zrobiłam wściekły wyraz twarzy. Ktoś kopnął mnie pod stołem. To był Kass. Patrzył na mnie i próbował mi przekazać, abym nie reagowała. Uspokoiłam się.
- Ben, odwozisz mnie potem do domu, może nie pij?
- Wyluzuj mała! Chłopak rozlał wino do kieliszków. Wzniósł toast z blondyną.
- Chyba'' twoja '' dziewczyna Cię o coś prosi! Czerwonowłosy strasznie się zdenerwował.
- O co Ci chodzi, przecież to tylko wino- Odpowiedział brunet.
Kastiel pospiesznie wstał z miejsca.
- Mam dość  tej pokazówki! Miki, idziesz ze mną? Zapytał. Nie odpowiedziałam, tylko wstałam z miejsca i podeszłam do niego. 
- Kochanie! Co ty wyprawiasz?! Wrzeszczała Amber. Wracaj tutaj!
- To koniec Amber! Nie będziesz mnie już szantażować! odpowiedział chłopak, złapał mnie za rękę i poszliśmy do jego samochodu. 
Całą drogę powrotną siedzieliśmy w ciszy. 
- Kass, dokąd jedziemy? właśnie minęliśmy... 
- Wiem! Wykrzyczał.
Postanowiłam się już nie odzywać. Nigdy nie widziałam go takiego zdenerwowanego. Jechaliśmy bardzo długo. 
- Chcę Ci coś pokazać. Powiedział bardzo spokojnym tonem. Ulżyło mi. Bałam się jego ataku złości. Wtedy wydawało mi się, ze jest niezrównoważony psychicznie. 
Auto się zatrzymało. Chłopak wysiadł z pojazdu, otworzył mi drzwi i podał rękę. Kiedy wysiadłam zobaczyłam molo. Chyba największe jakie mogło istnieć. Kass nie chciał mnie puścić. Lekko mnie pociągnął  i musiałam iść za nim. Dotarliśmy na sam koniec. Ocean był taki spokojny. Słońce już dawno zaszło, obecnie Księżyc oświetlał całą drogę. Usiedliśmy i patrzyliśmy w niebo. 
- Kass, dlaczego Amber Cię szantażuje? Zapytałam nie pewnie. 
Chłopak spojrzał na mnie swoimi pięknymi, dużymi,  brązowymi oczami. 
- To długa historia. Odpowiedział. 
- Chcę jej posłuchać- Nie dawałam za wygraną. 
- Widzisz... Poczułam jak jego głos staje się bardziej doniosły. 
Przytuliłam go mocno.
- Do niczego nie zmuszam- Wyszeptałam.
- Chcę Ci o tym powiedzieć, czuje że jestem Ci to winien.
Moja rodzina bankrutuje. Ojciec Amber, a przyjaciel mojej mamy obiecał, że pomoże jeśli tylko umówię się z jego córką. To miała być tylko jedna randka! Wykrzyczał. 
- Cii- wyszeptałam. Położyłam rękę na jego policzku. 
- Sprawy potoczyły się za daleko. Ojciec Amber coraz więcej ode mnie wymagał. W końcu nakazał żebyśmy byli parą. Wszystko co robiłem, to w celu ratowania rodziny. A teraz? Zawiodłem...- Posmutniał.
- Kastiel, jeśli chcesz to porozmawiam z moją...
- Nie! Nie potrzebuję litości- Wykrzyczał. Nie potrzebnie Ci to wszystko powiedziałem! Wstał i pobiegł w kierunku samochodu. 
- Kastiel! Zaczekaj! To nie tak. Biegłam za nim. Na całe szczęście go dogoniłam.
Złapałam go za rękę. Zatrzymał się i obrócił w moją stronę.  
- Kastiel... Starałam się uspokoić ton. Posłuchaj uważnie. Moja mama może uruchomić pewne kontakty i znajdzie Ci pracę. 
- Chłopak spojrzał na mnie podejrzanie. 
- Mówisz serio? zapytał niepewnie. 
- Całkiem serio. Zarobisz więcej niż nie jedna osoba tutaj. Niestety jest pewien haczyk. 
- Jaki?
- Muszę ją przeprosić i zabrać auto z salonu.... Odpowiedziałam.



PS: Nie sądziłam, że dzisiaj dodam kolejny rozdział. Stwierdziłam, iż nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła. Po raz kolejny pisany na szybko, także przepraszam za błędy. Szczególne podziękowania dla Kasi Inez. W pewien sposób mnie zmotywowałaś ; ) 

Jeszcze raz życzę Wszystkim Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

Pozdrawiam Harry. 


























3 komentarze:

  1. Super,że napisałaś mam nadzieję, że napiszesz więcej? Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś wielka!

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak! Ten koniec, o taaak! Tego właśnie pragnęłam! Czasem jednak czytasz w moich myślach, droga autorko! O jak się cieszę.

    OdpowiedzUsuń